Kolacja była długa i bardzo męcząca. Rodzice Ikera
byli szalenie uroczy, ale przegadaliby każdego, zwłaszcza pani Carmen. Sofia
odzwyczaiła się od rodzinnych kolacyjek, bo od dawna spędzała wieczory
samotnie, bądź tylko w towarzystwie Santiago. Jednak taka odmiana to miła
sprawa i po raz pierwszy od dawna poczuła ciepło domowego ogniska.
Ugoszczono ją w starym pokoju Ikera i jego brata.
Ona i Paula spały w ich łóżkach, a on sam zadomowił się w salonie. Sofia miała
wyrzuty sumienia z tego powodu, ale dla dobra i wygody własnej córki zgodziła
się na ten układ.
Leżała w łóżku, nie mogąc zasnąć. Zewsząd otaczały
ją znajome rzeczy; plakaty piłkarzy, sportowe nagrody Ikera z młodzieńczych
lat, pamiątki z wakacji, fotografie. Na jednej nawet dostrzegła siebie. Było to
zdjęcie całej ich paczki, kiedy wyjechali na pierwsze wspólne wakacje do
Toledo. Była wtedy nastolatką i wyglądała strasznie młodo. Bardzo się
postarzała przez te ostatnie lata, bo i zmartwień jej nie brakowało. Wokół oczu
pojawiły się już pierwsze zmarszczki, dłonie także wyglądały na spracowane.
Nawet nie chciała myśleć, jak będzie wyglądać jej twarz za pięć lat, jeśli
zdrowie Pauli się nie polepszy.
Nie mogąc zasnąć, postanowiła zejść na dół, do
kuchni, i napić się wody. Opatuliła Paulę kołdrą i nałożywszy szlafrok zeszła
po schodach. W domu panowała ciemność, a jedynym odgłosem świadczącym o żyjącym
domu, była chodząca lodówka.
Nalała wody do wysokiej szklanki.
- Nie śpisz? – Nagle w kuchni zapaliło się światło,
a w drzwiach pojawił się Iker. Sofia potwornie się wystraszyła. Aż podskoczyła
na dźwięk głosu dawnego ukochanego.
- Matko Święta, Iker! Oszalałeś? Śmiertelnie nie
wystraszyłeś.
- Przepraszam, nie chciałem. Wszystko w porządku?
- Tak. Przyszłam tylko po wodę, bo nie mogłam
zasnąć.
- Ja też – rzekł i podszedł bliżej, aby również
nalać sobie przezroczystej cieszy do szklanki. Chwytając plastikową butelkę,
niechcący musnął dłoni Sofii. Kobieta spojrzała na niego, jednak Iker nie nadał
temu wielkiego znaczenia. Odłożył butelkę i upił dwa łyki.
- Strasznie duszno jest na górze.
- A Paula?
- Śpi jak zabita. Zmęczyła ją dzisiejsza podróż i
późniejsze atrakcje w gospodarstwie. A poza tym bardzo chciała się wyspać przed
jutrzejszym porankiem, bo twój tata obiecał, że wszystko jej pokaże.
- Mówiłem, że przyjazd tutaj dobrze jej zrobi.
- Miałeś rację. Chciałam ci za to podziękować. –
Obydwoje postanowili usiąść przy stole. – Ostatnio jestem strasznie zabiegana.
Kursuję między domem a pracą, i w ogóle nie mam czasu dla siebie.
- To widać, Sofi. Ostatnio jesteś bardzo blada.
- Z przepracowania i zmęczenia. A wszystko wskazuje
na to, że nieprędko się to zmieni – powiedziała, a Iker posłał jej pytające
spojrzenie. – Jak rozkręcicie z Sergio tą akcję, to będę miała jeszcze więcej
pracy. W końcu wszystko to przez Paulę.
- Niczym się nie przejmuj, Sofi. – Iker nakrył jej
dłonie swoimi i przekonywująco spoglądał jej w oczy. – My się wszystkim
zajmiemy. Ty pomyśl o sobie i zacznij się wysypiać, dobrze jeść. Może trochę
ruchu ci nie zaszkodzi. Musisz być silna dla Pauli.
- Jestem – odparła z przekonaniem. Nagle dotyk
Ikera zaczął jej ciążyć. Czuła bolesne, ale zarazem przyjemnie pieczenie skóry
w miejscu, w którym ich dłonie się stykały. Z jednej strony chciała temu
zaprzestać, a z drugiej marzyła, aby ta chwila trwała wiecznie. Nie potrafiła
pohamować własnych odczuć.
- Wiem, że jest późno, ale masz może ochotę na
spacer?
- Spacer? O tej porze?
- Jeśli nie chcesz, nie będę nalegać. Ale skoro
obydwoje nie możemy spać…
- Dobrze, z chęcią się przejdę. Pójdę tylko na górę
coś na siebie narzucić.
- Zaczekam tutaj.
Wchodząc po schodach Sofia była bardzo szczęśliwa,
ale jednocześnie czuła, że robi coś złego. Nocny spacer wydawał się być czymś
na wzór randki, a przecież Iker miał narzeczoną. A ona nie była wobec niego
fair, więc takie pogrywanie z uczuciami również nie było niczym dobrym.
Zbeształa siebie za ten durny pomysł. Chciała odwołać tą nocną eskapadę, ale
wówczas usłyszała ciche nawoływanie z dołu.
- Zasnęłaś? Pośpiesz się nim wszystkich obudzę.
Nałożyła na siebie dżinsy oraz sweterek, w którym
przyjechała, i zeszła na dół.
- Gdzie idziemy?
- Nie wiem – odparł, wychodząc na zewnątrz.
Pomimo lata, uderzył w nich zimny podmuch nocnego
powietrza. Sofia okryła się szczelniej swetrem, próbując zdusić w zarodku
dreszcze.
Noc ją przerażała. Nie lubiła nocnych spacerów,
jednak nie potrafiła odmówić Ikerowi. Wciąż tego nie potrafiła, a minęło
przecież tyle lat. Przez siedem długich lat żyli osobno, powinna się już
uodpornić na jego czar, a jednak tak się nie stało.
Sama nie wiedziała, dlaczego noc tak na nią działa.
Wokół panowało totalne spustoszenie, spokój. Jedynymi odgłosami było
pohukiwanie sowy oraz piękna gra świerszczy. Miała przy sobie rosłego
mężczyznę, skorego do obrony i walki z każdym, kto stanie im na drodze. A mimo
to miała zaciśniętą szczękę i spięte wszystkie mięśnie. Bacznie rozglądała się
na boki, jakby w poszukiwaniu bandyty, czyhającego na ich życie.
- Może pójdziemy w stronę jeziora? – zaproponował.
- Wziąłeś latarkę?
- Nie. Znam tę drogę jak własną kieszeń.
- Ale jest potwornie ciemno.
- Boisz się?
- Trochę…
- Chodź. – Iker zarzucił rękę na jej ramiona i
przysunął bliżej siebie. – Nie bój się. Ze mną nic ci nie grozi.
Szli w milczeniu, wsłuchując się w nocne odgłosy. Jednak
najgłośniejszy dźwięk wydobywał się z Sofii. Było to bicie jej serca. Była
przekonana, że Iker też je słyszy. Nie biło jak szalone z powodu strachu, bo
wokół sama ciemność i niewiadoma. Gnało jak oszalałe przez Ikera. Był blisko,
bardzo blisko, i dotykał jej.
- Nasze ulubione miejsce – powiedział nagle. Doszli
do jeziora, z którym łączyło ich wiele młodzieńczych wspomnień. Na jego brzegu
stała stara, zniszczona już, brązowa ławeczka. Swego czasu spędzali na niej
długie godziny rozmawiając, śmiejąc się, żartując. – Usiądziemy?
Sofia delikatnie skinęła głową, po czym Iker
wyswobodził ją ze swojego uścisku.
- Pamiętasz jak pierwszy raz cię tutaj pocałowałem?
To pytanie ją zabiło. Cieszyła się, że było na tyle
ciemno, że Iker nie mógł dostrzec wyrazu jej twarzy. Aż za dobrze pamiętała ten
moment. Pamiętała dokładnie każdą chwilkę, którą z nim spędziła.
- Pamiętam…
- To były czasy, nie… Teraz jest zupełnie inaczej.
- Dorośliśmy.
- Wszystko zniszczyłem.
- Nie mów tak, Iker. Ja też nie jestem bez winy, bo
się poddałam i uciekłam, a mogłam walczyć. Nie rozmawiajmy o tym teraz. Nie ma
co płakać nad rozlanym mlekiem.
- Niczego w życiu bardziej nie żałuję, jak naszego
rozstania.
- Iker, proszę…
- Już nic nie mówię – powiedział i spojrzał przed
siebie. W tafli spokojnego jeziora odbijał się ogromny księżyc, rzucając trochę
światła na drugi brzeg.
- Jak ci się układa z Sarą?
- Dobrze.
- Nie słyszę entuzjazmu w twoim głosie.
- Ciężko mi to wytłumaczyć. Nasza relacja jest
specyficzna.
- To znaczy?
- Jest zupełnie inaczej niż tobą.
- Każda kobieta jest inna.
- Ty jesteś…
- Iker!
- Przepraszam, ale odkąd cię zobaczyłem… Jakoś
dziwnie się czuję od tamtego momentu. Nie umiem tego wyjaśnić. Myślę, że…
- Nie mów tego.
- Muszę.
- Nie chcę tego słyszeć.
- Dobrze, nie powiem, ale dobrze wiesz co mam na
myśli.
- Może wiem, a może nie… Masz narzeczoną, ja mam
Paulę. Skupmy się na tym co mamy teraz i nie wracajmy do przeszłości.
- A co z przyszłością?
- Dopóki Paula nie będzie zdrowa, to moja maluje
się w ciemnych barwach. Ty masz przed sobą karierę i plany ślubne.
- No tak… – westchnął. – Ostatnio sporo myślałem o
Pauli. – Iker zmienił pozycję i usiadł okrakiem na ławce, tak, by mieć Sofię
przed sobą. – Czuję się bardzo zaangażowany w tą ramosową akcję. Chciałbym ci
obiecać, że nie spocznę dopóki Paula nie będzie zdrowa.
- To bardzo miłe z twojej strony, Iker, ale to jest
trudniejsze niż ci się wydaje.
- Poruszę niebo i ziemię. Na pewno znajdzie się
ktoś, kto będzie w stanie jej pomóc.
- Mam taką nadzieję.
- Nie martw się, bo nie do twarzy ci ze smutkiem –
rzekł z uśmiechem, zakładając niesforny kosmyk jej włosów za ucho. – Dobrze
wiesz, że ja zawsze dotrzymuję słowa.
- Tak…
- Sofi, zrobisz coś dla mnie?
- Ty robisz dla mnie wiele, więc i ja mogę zrobić
coś dla ciebie.
- Zamknij oczy. Proszę. Tylko na minutkę.
- Ale po co?
- Proszę…
Sofia spojrzała na niego ostatni raz i zamknęła
oczy. Serce znów zaczęło jej mocniej bić, bo nie wiedziała co ten Iker znów
wymyślił. Czasami miał szalone pomysły i miała nadzieję, że tym razem do głowy
nie wpadło mu nic głupiego.
- Ale nie wrzucisz mnie do jeziora? – zapytała
prawie szeptem, nie otwierając oczu.
- Nie śmiałbym. Wiem, że to co zrobię może ci nie
spodobać, ale nie mogę się powstrzymać.
Sofia czuła, jak Iker się zbliża. Czuła na swoich
policzkach jego ciepły oddech. Czuła, że zaraz stanie się coś o czym marzyła od
lat. Przeszłość powraca i sama nie wiedziała, czy się cieszyć, czy nie.
Wyczuwała jego obecność, był naprawdę blisko. Czuła
na swoich ustach jego delikatne wargi, jednak nie odważył się na pocałunek.
Zapewne tak samo jak ona, bił się z myślami. Przed chwilą był zdecydowany, a
teraz zaczął mieć wątpliwości. Nie chciała, aby uciekł. Nie teraz. Pragnęła,
aby dokończył to, co zaczął. Jednak pocałunek nie nadchodził. Mijające sekundy
zdawały się trwać wiecznie.
Nie wiedząc dlaczego, ale to ona wykonała ostatni
krok. Zbliżyła usta do jego warg. Były suche, ale miękkie.
Ciężko nazwać to pocałunkiem. To było raczej jak
muśnięcie, delikatny dotyk.
- Wracajmy już – wyszeptała do jego ust, wciąż nie
mogąc otworzyć oczu.
- W porządku…
Poranek był dla Sofii okropny. Po spacerze z Ikerem
nie mogła zasnąć i praktycznie nie spała przez pół nocy. Ciągle o nim myślała.
O nim i o tym co zaszło. Czy to było w porządku? Miała ogromne wyrzuty
sumienia, ale z drugiej strony cieszyła się jak dziecko. W końcu Iker był
miłością jej życia, marzyła o tym, aby znów poczuć jego ciepło, delikatność,
wrażliwość… Pragnęła go każdą komórkę swego ciała, ale nikt poza nią tego nie wiedział.
I nie mógł się dowiedzieć.
Przewróciła się na drugi bok i spostrzegła, że
Pauli nie ma już w łóżku. Zegarek wskazywał dziewiątą rano. Postanowiła
sprawdzić, gdzie podziewa się jej córka.
- Dzień dobry – powiedziała na widok, krzątającej
się po kuchni pani Carmen.
- Witaj, dziecinko. – Sofia uwielbiała mamę Ikera.
Była serdeczna i ciepła, i do każdego zwracała się per „dziecko”. – Jak się
spało?
- Dobrze – skłamała. – Widziała pani Paulę?
- Oczywiście! Jose zabrał ją na poranny obchód po
gospodzie. O tej porze powinni wyprowadzać kozy na pastwisko.
- Pójdę tam. Nie chcę, aby coś się jej stało.
- Spokojnie, kochanie. Iker z nimi poszedł i na
pewno bardzo na nią uważa. Siadaj, zaraz podam ci śniadanko.
- Dziękuję, jest pani kochana – powiedziała,
zajmując jedno z krzeseł przy stole. Po chwili pojawił się przed nią talerz
pełen jedzenia. – O Matko, nie zjem tyle!
- Zjesz, zjesz… Nie gadaj, tylko zabieraj się do
jedzenia.
Pani Carmen zniknęła na chwilę, a kiedy ponownie
pojawiła się w kuchni, usiadła naprzeciwko Sofii. Początkowo przyglądała się
jej ruchom, jednak po chwili rzekła.
- Powiedz mi, dziecinko… Jak to jest z tobą i moim
synem?
- Z Ikerem? Przyjaźnimy się – rzekła niepewnie.
- Yhym… Wiesz, że mnie nie oszukasz.
- Nie mam takiego zamiaru. Mówiłam szczerze.
- A Paula?
- Co z nią?
- Eh Sofi, od kiery ty jesteś taka głupiutka…
Mojego syna możesz zwodzić za nos, bo on zapatrzony w ciebie jak w obrazek i
niewiele poza tobą dostrzega.
- Co też pani plecie…
- Prawdę, dziecko, szczerą prawdę. Ale nie
zmieniając tematu… Paula ma ojca.
Sofia została zabita tym pytaniem. A może
stwierdzeniem. Sama nie wiedziała, co pani Carmen miała na myśli. Przestała
przeżuwać i odpowiedziała na pytanie.
- Ma.
- I jest nim mój Iker.
Zatkało ją! Patrzyła w oczy pani Carmen i
wiedziała, że ona zna prawdę, tylko czekała na potwierdzenie swoich
przypuszczeń.
Sofia zapomniała, że brak odpowiedzi, to także
odpowiedzieć.
- Od kiedy ją tutaj zobaczyłam, to wiedziałam od
razu. Są kropka w kropkę. Iker wie?
- Nie.
- Dowie się?
- Mam zamiar mu powiedzieć, ale jeszcze nie wiem
kiedy. Nie wiem jak.
- On cię wciąż kocha.
- Nieprawda.
- Znam swoje dziecko, kochanie, i wiem, że nie
jesteś mu obojętna.
- Przyjaźnimy się, to tyle.
- Bzdura. – Pani Carmen wstała od stołu i wróciła
do garów. – I powiem ci więcej. Ty także wciąż coś do niego czujesz. Widziałam
was w nocy. Wymknęliście się ukradkiem, jak za starych dobrych czasów.
Dokładnie pamiętam, że niegdyś robiliście to regularnie, doprowadzając mnie tym
do szewskiej pasji – zaśmiała się. – Co to były za czasy, słowo daję!
Wróciliście ze spaceru odmienieni. Coś się wydarzyło, prawda?
- Tak. Nie. Sama nie wiem…
- Trzeba wziąć życie we własne ręce, dziecinko.
Lepiej samemu wyprostować pewne sprawy, bo takie rzeczy nie utrzymają się długo
w tajemnicy, zwłaszcza, że coraz więcej osób o nich wie. – Święte słowa! Sofia
przypomniała sobie, że już nie tylko Santi znał prawdę o Ikerze, ale także
Sergio oraz pani Carmen. – Lepiej sama mu powiedz, nim dowie się od osób trzecich.
- Taki mam zamiar…
___________
Hello! Wszystkiego dobrego w nowym roku!
Mam nadzieję, że pamiętacie o moim opowiadaniu, które piszę wraz z Moniką. Zapraszam na "To skomplikowane" :)
Matka Ikera jest bardzo spostrzegawcza. Nic dziwnego, że zorientowała się, że to jego córka i że widzi, że oni wciąż coś do siebie czują. Może byłoby im łatwiej naprawić związek, gdyby Iker nie był z inną. Ale mam nadzieję, że już niedługo on zostawi tamtą i wróci do Sofii. Z jego słów wynika, że z tamtą raczej nic szczególnego go nie łączy i na pewno wolałby być z Sof. :)
OdpowiedzUsuńPani Carmen ma rację! Sofia musi powiedzieć Ikerowi o tym, że to on jest ojcem Pauli!
OdpowiedzUsuńPocałunek? Wow!
Czekam na więcej!
PS. Zapraszam na do siebie na nowy rozdział na http://corazon--feliz.blogspot.com/ :)
Pocałunek ? Taki niewinny, pewnie prawe, jak ten ich pierwszy całus na tej ławce ;) ja rozumiem, że w pewnym momencie życia cięzko jest wyprostować pewne sprawy, ale nie można w kółko próbować sie oszukiwać, tak jak notorycznie to Iker i Sofia robią, oczywiście, każde z nich ma własne życie, ale nie mozna ignorować tak pięknego uczucia, które ich łączy, bo cos takiego nie zdarza się dwa razy i już ;) a tłumek ludzi, znających tajemnicę Sofii wciąż sie powiększa, pani Carmen ma rację, za wiele osób wie, by wciąz próbować utrzymać to w sekrecie przed Ikerem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
U mnie nowość i nominacja do Liebster Award dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam na nowy rozdział na:
OdpowiedzUsuńhttp://gdziekolwiek-ty.blogspot.com/
Nadrobiłam ;) Bardzo spodobała mi się ta historia. Ciekawa jestem, kiedy Sofia zdecyduje się powiedzieć Ikerowi prawdę. Mam nadzieję, że niedługo, bo mała tego potrzebuje... Informuj mnie, proszę, o nowościach na GG: 8675263, lub na blogu: www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń