22 stycznia 2014

JEDENAŚCIE

- Sofia? Sergio? A co wy tu obicie o tej porze? – Iker otwierając drzwi nie spodziewał się takiej wizyty. Było bardzo późno, a on miał nadzieję na spokojny wieczór w zaciszu swojego domu.
- Iker…
- Stary, musimy pogadać – rzekł Sergio, niemalże wpraszając się do środka.
- Teraz? Słuchajcie, Sara jest w nienajlepszym nastroju. – Bramkarz zamknął drzwi i wyszedł na ganek domu, aby tam zamienić kilka słów z przyjaciółmi. Dopiero teraz, w blasku świecącego księżyca, zauważył, że oczy Sofii są mokre od łez. – Co się stało?
Oczy Ikera lustrowały, to Sofię, to Sergio, lecz żadne z nich nie miało odwagi zabrać głosu.
- Mówcie.
- Iker. – Wreszcie się odezwała. – Ja wiem, że ty mnie teraz znienawidzisz, ale musisz mi pomóc. Błagam cię, nie zostawiaj mnie teraz! – łkała.
- Ale o co chodzi?
- Paula. Paula źle się poczuła i koniecznie potrzebuje przeszczepu szpiku kostnego. To może być kwestia najbliższych godzin. Błagam cię.
Iker słuchał jej, nic nie rozumiejąc.
- Jesteś jej ojcem. Kiedy się rozstaliśmy, wyjechałam, a w Barcelonie okazało się, że jestem w ciąży. Tak strasznie cię przepraszam, że tak długo ukrywałam to przed tobą, ale nie potrafiłam ci powiedzieć. Wybacz mi, Iker. Wybacz mi!
- Sofia…
- Ja niczego od ciebie nie chcę. Niczego! Ale proszę cię, błagam, pomóż mojej córce. Pomóż naszej córeczce. Błagam cię, Iker. – Sofia padła na kolana; z niemocy, z bezsilności. Nienawidziła, kiedy życie wymykało się jej spod kontroli, kiedy coś nie zależało od niej, tylko od osób trzecich.
Schowała twarz w dłoniach, nie potrafiąc dłużej patrzeć w ikerowe oczy. To było ponad jej siły, bo nie tak wyobrażała sobie tę chwilę. To nie tak miało wyglądać, ale teraz już nie miało to większego znaczenia. Iker poznał prawdę w niemalże brutalnych okolicznościach, ale najważniejsze teraz było zdrowie Pauli. A Casillas był pierwszą i ostatnią deską jej ratunku.
Wszystko działo się bardzo szybko. Sofia była w stanie rozsypki i nawet nie zauważyła, kiedy stopy Ikera zniknęły jej z pola widzenia. Usłyszała tylko ciche trzaśnięcie drzwiami i nic poza tym. Nastała głucha cisza.
- Wstań, Sofi – nakazał Sergio i wyciągnął do niej rękę. – Musimy jechać do szpitala.
- Nie. Ja nie mogę… Ja muszę… On musi… – płakała. Nie potrafiła powstrzymać potoku łez. W gardle wyrosła jej wielka gruszka, która niemalże uniemożliwiała mówienie.
- Nic tu po nas, Sofi. Coś wymyślimy. Chodź.
- Nie…
Nagle drzwi ponownie się otworzyły i stanął w nich Iker, trzymający kurtkę w dłoniach.
- Nie traćmy czasu. Jedźmy do szpitala – powiedział pewnie i stanowczo. Nie patrząc na Sofię ruszył w kierunku samochodu Sergio. – Pośpieszcie się!

Siedziała w szpitalnej poczekalni, modląc się cicho. Sergio, swoim normalnym zwyczajem, nie potrafił usiedzieć na miejscu i krążył po korytarzu niczym dziki tygrys zamknięty w klatce. Po chwili pojawił się przy nich Santiago, zadając mnóstwo pytań, jednak Sofia nie miała ani siły, ani ochoty, na nie odpowiadać. Za bardzo była skupiona na modlitwie i Pauli, aby na nowo wszystko wyjaśniać przyjacielowi.
- Iker może być dawcą. DNA się zgadza i teraz pobierają mu szpik – powiedziała cicho, opierając głowę o ramię Santiago.
- No to dobrze – rzekł spokojnie. – Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
- On mnie nienawidzi.
- Pieprzyć go! Ważne, że się zgodził na zabieg. Teraz to Paula jest najważniejsza.
- Iker taki jest – wtrącił się Ramos. – On potrzebuje czasu, aby to wszystko przetrawić, ale on cię wcale nie nienawidzi. Przecież go znasz.
- Nienawidzi mnie… Wiem to.
- No i krzyż mu na drogę. Niczego od niego nie chcemy, prawda? Chodziło tylko o szpik. Chodziło o to, aby poznał prawdę i pomógł Pauli.
- Bezczelnie go wykorzystałam, Santi. Ponownie się do niego zbliżyłam, dając mu nadzieję.
- To on się do was zbliżył.
- Pozwoliłam mu zaprzyjaźnić się z Paulą. Wiesz co on o mnie teraz myśli? Że to wszystko było fałszywe i obłudne. A to nieprawda, bo ja go wciąż kocham. Wszystko co się między nami wydarzyło było naprawdę, ale on mi teraz nie uwierzy. Myśli, że zrobiłam to wszystko ze względu na Paulę, bo zależało mi tylko na jego pomocy.
- Sofia, czy ty siebie słyszysz? Twoja córka zaraz będzie miała poważną operację, a ty się martwisz jakimś facetem i jego chorymi myślami? A niech sobie myśli, co chce. Kogo to obchodzi?! Musimy się teraz modlić i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Paula musi być zdrowa.
- Masz rację, Santi.
- O! Idzie Iker – zauważył Sergio. – I jak?
- W porządku. Trochę bolało, ale już po wszystkim. Co z Paulą?
- Przygotowują ją do operacji – odpowiedziała pośpiesznie Sofia.
- Dobrze. Dostałem pokój, salę, aby odpocząć, więc pójdę się położyć. Lekarze mówili, że może być mi trochę słabo. Dajcie znać jak coś będzie wiadomo.
- Iker! – Wstała z miejsca i podeszła bliżej niego. – Dziękuję ci.
- Nie ma sprawy. Sala numer 67.
- Jasne. Będziemy w kontakcie.

Nazajutrz Sofia ciągle siedziała w tym samym miejscu, co wcześniej. Całą noc spędziła na szpitalnym krześle w poczekalni, gdzie towarzyszył się Santiago. Nie mogła zmrużyć oka. Jej myśli krążyły wokół Pauli i Ikera. Nie mogła sobie wybaczyć błędów, które w życiu popełniła. Może gdyby nie ukrywała tej tajemnicy tak długo, nie doprowadziłaby córki do tego stanu. Przeszczep można by było zrobić dużo wcześniej i teraz dziewczynka bawiłaby się z innymi dziećmi na placu zabaw, a nie całe dnie spędzała na oddziale w szpitalu.
Łzy same cisnęły się jej do oczu. Czuła się bezradna i miała ogromne wyrzuty sumienia. Zachowywała się egoistycznie. Dla własnej wygody ukrywała prawdę, bo bała się powrotu przeszłości, która i tak dała o sobie znać. Można było to rozegrać inaczej, można było uniknąć pewnych rzeczy. Teraz na wszystko jest już za późno.
- Sofio. – Nagle pojawił się przed nią doktor Godin. Wyglądał na równie zmęczonego, co ona. – Możesz iść zobaczyć Paulę. Wszystko przebiegło prawidłowo, teraz musimy czekać na reakcję organizmu.
- Wszystko z nią dobrze?
- Tak. Utrzymujemy są na razie w śpiączce farmakologicznej, ale niebawem sama powinna się z niej wybudzić. Pamiętasz co ci mówiłem o przeszczepach?
- Nie koniecznie.
- Paula teraz musi teraz przebywać w izolatce. Muszę ograniczyć twoje spotkania z nią do minimum, bo nie możemy narazić jej na żadne infekcje, bo wówczas cała nasza praca i poświęcenie pójdą na marne.
- Rozumiem.
- Dlatego dzisiaj, pomimo mojej sympatii do ciebie, nie mogę cię do niej wpuścić. Możesz jedynie popatrzeć na nią przez szybę, dobrze?
- Skoro tak mówisz… Ale niebawem będę mogła do niej wejść?
- Zobaczymy. Musimy poczekać kilka dni. Proszę, możesz wejść.
- Dziękuję ci, Victor. Za wszystko.
- To moja praca. Twój przyjaciel też może ją zobaczyć – powiedział, spoglądając na Santiago. – Ale może póki co go nie budź. To była długa noc dla nas wszystkich.
Sofia cichutko przeszła przez drzwi i weszła do małego ciasnego pomieszczenia, jakby przedsionka. Po prawej stronie rozpościerała się duża szyba, za którą na wielkim łóżku, spokojnie spała Paula. Dziewczynka wyglądała tak jak zawsze. Była blada i miała sińce pod oczami. Zupełnie jakby się jeszcze nie zbudziła po nocy.
Przyłożyła dłoń do zimnej szyby. Tak bardzo chciała ją pogłaskać, przytulić. Łzy ponownie pojawiły się w jej oczach. Jej malutka, niewinna i bezbronna córeczka…
- Wybacz mi, kochanie – wyszeptała.
- I jak? – Sofia aż podskoczyła na dźwięk znanego jej głosu. Iker pojawił się obok niej bezszelestnie, nawet nie usłyszała, kiedy otworzył drzwi. Spojrzała na niego, ale tego nie odwzajemnił. Od wczoraj unikał kontaktu wzrokowego. Z jednej strony to rozumiała, ale z drugiej bardzo tego pragnęła. Czułaby się lepiej, gdyby Iker nie chował do niej urazy. Jednak w tym wypadku było to niemożliwe. I doskonale o tym wiedziała. Takich rzeczy, takich tajemnic, nie wybacza się, ot tak.
- Doktor mówi, że w porządku. Jest w śpiączce.
- Mam nadzieję, że przeszczep się przyjmie.
- Ja też…
Zapanowała cisza, ale nie taka, jak zawsze. Dotąd nigdy nie czuła takiego skrępowania. Miała mu tyle do powiedzenia, a jednocześnie brakowało jej słów, aby to wszystko opisać.
- Chciałam ci bardzo podziękować – rzekła, nie spuszczając z niego wzroku.
- Nie ma za co. W końcu… W końcu to moja córka…
- Iker, ja nie powiedziałam ci o tym, bo nie chciałam cię naciągać na dziecko. Postawiłeś na karierę, ja wyjechałam… Wiem jakby to wyglądało, a ja nie mogłam na ciebie naciskać.
- To było podłe… I okrutne z twojej strony – powiedział i po raz pierwszy od kilku godzin uraczył ją spojrzeniem. Ale co to było za spojrzenie… Pełne żalu i goryczy. Zupełnie do niego niepodobne. – Jak mogłaś ukryć przede mną tak ważny fakt? Jak mogłaś? – pytał spokojnie.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek wrócę do Madrytu.
- W ogóle nie miałaś zamiaru mi o tym mówić? Chciałaś zaserwować swojej córce życie bez ojca?
- Nie, oczywiście, że nie. Sądziłam, że pewnego dnia pojawi się w moim życiu mężczyzna, który pokocha mnie i ją.
- Daruj sobie…
- Ale się nie pojawił. Nie pojawił się, bo ja wcale nie chcę, aby się pojawiał. Ja nie chcę, aby ktokolwiek kochał moją córkę poza tobą, Iker. Ja to za późno zrozumiałam, ale człowiek uczy się przez całe życie. Ja… Ja nic od ciebie nie chcę, naprawdę. Wiem, że mówiłam ci to już kilka razy, ale… Ja chyba zmieniłam zdanie, wiesz? Bo ja jednak czegoś chcę. Nie dla siebie, tylko dla Pauli. Chcę, abyś ją kochał. Tak jak ojciec kocha swoje dziecko. Chcę, abyś o nią dbał, abyś się troszczył, abyś był przy niej kiedy pójdzie do szkoły i kiedy pierwszy chłopak złamie jej serce. Chcę byś odprowadził ją do ołtarza i wspierał za każdym razem, kiedy będzie tego potrzebowała… Czy możesz choć tyle dla mnie zrobić?
Oczy piekły ją od łez, głos drżał niczym osika, ale nie potrafiła powstrzymać swojego słowotoku. Czuła się jak Kolumb, który odkrył Amerykę, bo zrozumiała sens życia. Nagle wszystko wydało jej się prostsze, mniej skomplikowane. Nie musiała niczego ukrywać, nie żyła w kłamstwie. Miała czystą kartkę, którą na nowo musiała zapisać. Czuła się wspaniale!
- Wczoraj byłem na ciebie wściekły – powiedział. – Ale w nocy przemyślałem sobie kilka spraw. I rozumiem cię, bo nasze rozstanie było tylko i wyłącznie moją winą. Sam do tego doprowadziłem, więc nie mogę cię teraz za nic winić. Żal mi jedynie tych lat, które minęły. Pierwsze kroki, pierwsze słowa… Nie będę o tym myślał… To już minęło, a przede mną… przed nami… przyszłość. Chciałbym, aby Paula była szczęśliwa i miała szczęśliwych rodziców. Ale zanim to, to musi być zdrowa.
- Będzie. Mocno w to wierzę.
- Sofi, pamiętasz tę noc nad jeziorem, u moich rodziców?
- Oczywiście.
- A pamiętasz co ci chciałem wtedy powiedzieć?
- Yhym…
- Kocham cię, Sofi. I mówię ci to teraz nim znów mi zamkniesz usta – powiedział, patrząc jej głęboko w oczy. – Kocham cię i chyba zawsze kochałem, ale byłem zbyt młody i głupi, aby to zrozumieć. Teraz, kiedy wróciłaś, i w obliczu tego nieszczęścia, które spotkało Paulę, zdałem sobie sprawę z własnych uczuć. Kocham cię, Sofi.
Niebezpiecznie się zbliżył do ust Sofii i złożył na nich pocałunek. Najpierw delikatny i subtelny, słodki, prawie nienamacalny, jednak szybko ta czułość zamieniła się w coś innego. Całował ją szalenie i namiętnie, z utęsknieniem. Objął ją ramionami i przytulił do siebie. Była krucha i drobna, jak zawsze. Jednak miała w sobie niesamowitą i wielką moc, silny charakter. Wszystko to pomogło jej przetrwać ostatnie lata w samotności, pomogło jej walczyć z chorobą córki. Podziwiał ją, choć nigdy jej tego nie powiedział. W jego oczach była wielka.
- Iker… – wyszeptała. – A Sara?
- Nie myśl o niej teraz. To wspaniała i cudowna kobieta, ale nie jest dla mnie.
- Ale to twoja narzeczona…
- Nie myśl o tym. Załatwię tę sprawę. Teraz Paula jest najważniejsza.
Sofia uwierzyła w jego słowa. Na pewno doprowadzi wszystkie swoje sprawy do końca. Później będzie mógł poświęcić się już tylko jej. Mocno wtuliła się w jego ramiona. Czuła się jak prawdziwa kobieta, wreszcie była bezpieczna. Miała kogoś z kim mogła dzielić smutki i radości, problemy i beztroski, łzy i uśmiech. Szczęście powoli pukało do jej życia.
- Chodź, nic tu po nas – powiedział. – Jesteś głodna? Pewnie spędziłaś tu całą noc.
- Tak, umieram z głodu.
- Na dole jest bar.
- Weźmy ze sobą Santiago. Biedak ciągle śpi na krześle.
- Jasne, chodźmy… 

__________
Przedostatni rozdział... Myślę, że na początku lutego opublikuję ostatni. 
Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. O mój Boże, jak to dobrze, że przeszczep się przyjął, a Iker nie chował długo urazy. W zasadzie nie mógł zbyt długo chować urazy do kobiety, którą nieświadomie kochał całe życie, a dopiero w takich okolicznościach to do niego dotarło. Zrobiło się romantycznie, aww, oby tylko Sara nie namieszała w tym szczęściu, a Paula obudziła się cała i zdrowa )
    Pozdrawiam i nie mogę się doczekac ostatniego odcinka... szkoda, że to juz koniec :(
    w wolnej chwili zapraszam do siebie, kilka dni temu pojawił się siódmy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział przeczytany już dawno, a ja głupia zapomniałam go skomentować!
    Sofi i Iker są jak ogień i woda! Dobrze, że się pogodzili.
    No a pocałunek był super!
    Jesteś geniuszem!
    Chcę więcej! :)
    PS.Zapraszam na nowy rozdział na http://gdziekolwiek-ty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze jestem zachwycona. No bo jak nie być? Boże Ozilla, ja naprawdę ubóstwiam twoją twórczość. I wiesz co jeszcze? Że co kilka dni pyk sprawdzam bloga a tu nowość. I aż zacieram ręce. A tak u innych trzeba czekać i czekać... Jedna notka na miesiąc. A ty od razu poprawiasz humor dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzieś to opowiadanie mi umknęło;/ Nie jestem z tego dumna;/ Ono jest takie wzruszające i poruszające. Paula to cudowne dziecko i mam nadzieję, że szpik się przyjmie a Sofii będzie szczęśliwa u boku ukochanych osób:) Już to mówiłam ale genialnie piszesz i uwielbiam Twoje opowiadania:) Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że to już przedostatni. Mam nadzieję, że niedługo zaczniesz pisać jakieś nowe opowiadanie. :) W sumie to jestem zaskoczona reakcją Ikera. Była taka... spokojna. Myślałam, że gwałtowniej zareaguje. Ale najważniejsze, że mógł zostać dawcą. Mam nadzieję, że teraz z Paulą będzie już wszystko w porządku i będzie miała pełną rodzinę. Iker zostawi Sarę dla Sofii? Tak? To byłoby piękne. Cieszę się, że wybaczył Sofii to, co zrobiła. Rzeczywiście to było podłe z jej strony. No niby chciała pozwolić mu robić karierę, ale przecież dziecko jest ważniejsze. Jakby nie było, to Paulę też skrzywdziła, odbierając jej ojca. Ale teraz już wszystko będzie tak, jak powinno, mam nadzieję. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za te spamy to do końca życia nie przeproszę! :)
    Zapraszam na dwunastkę na : http://gdziekolwiek-ty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gniewam się :) To ja przepraszam, że mam takie zaległości. W najbliższym czasie nadrobię :*

      Usuń