2 lutego 2014

DWANAŚCIE

Mijały tygodnie i miesiące… Paula z dnia na dzień wyglądała i czuła się coraz lepiej. Jej blade do tej pory policzki nabrały dziewczęcego wdzięku, włosy zaczęły odrastać silne i mocne, skóra nie była już szorstka, tylko delikatna i ładnie zaróżowiona. Na całe szczęście szpik kostny się przyjął i teraz mogła cieszyć się resztą swoich dziecięcych lat z dala od szpitalnych murów. Nie oznaczało to jednak, że mogła zapomnieć o swojej chorobie. Czekało ją dożywotnie branie leków, ale czymże to było w obliczu długich lat spędzonych na oddziale onkologii.
Wreszcie nastał dzień, w którym Paula mogła wyjść ze szpitala. Mogła o nim zapomnieć i znów mieszkać w swoim małym pokoiku, z ukochaną mamą.
- Zabrałaś wszystko? – zapytała Sofia, patrząc jak córka zwinnie porusza się między szafkami i pakuje wszystkie swoje rzeczy do walizki.
- Chyba tak. O nie, mamo, jeszcze to! – powiedziała, wskazując chudym paluszkiem obrazki, które wisiały nad jej łóżeczkiem. Były to prezenty od innych dzieci. – Musimy je powiesić w moim pokoju.
- Może kupimy ramki i je ładnie oprawimy, hm?
- Dobry pomysł!
- Poczekaj, ja je ściągnę. Nie wchodź na łóżko, bo jeszcze spadniesz. Pożegnałaś się już z koleżankami?
- Nie.
- To leć, a ja dokończę twoje pakowanie.
Zdjęła ze ściany kilka kolorowych obrazków i wsadziła je do dużej książki, aby się nie pogniotły. Długo czekała na ten dzień. Miała tyle planów i niespodzianek dla córki. Chciała, aby był to czas dla niej wyjątkowy, szczęśliwy, aby zapamiętała go na długo. Do tej pory dozowała jej ekstremalne przeżycia, nie mogła pozwolić, aby coś zaprzątało jej małą główkę. Najważniejsze było jej zdrowie, dlatego wciąż nie powiedziała jej o Ikerze. Wspólnie ustalili, że tak będzie dla niej najlepiej. Casillas wciąż ją odwiedzał i spędzał z nią wiele czasu, jednak mała nie wiedziała, że jest on jej prawdziwym tatą, i nie wiedziała, że on i Sofia są parą.
Były to długie i męczące miesiące dla nich wszystkich, ale cierpliwość się opłaciła.
- Cześć, Sofi! – Nagle do pokoju wszedł doktor Godin. – Pauli już nie ma? Poleciała pewnie do koleżanek.
- Zgadłeś.
- Gotowe do wyprowadzki? – zapytał, siadając na łóżku.
- Jak widać. Strasznie się cieszę. Nawet sobie tego nie wyobrażasz.
- I nie będę próbował – zaśmiał się. – Będzie mi was brakować.
- Eh… Mi też będzie brakować szpitala, pracy i was, wszystkich ludzi tutaj. Niestety muszę teraz poświęcić czas Pauli.
- Szkoda, że musiałaś zrezygnować z pracy.
- Niestety… Paula teraz nie może pójść do szkoły, nie chcę jej narażać na żadne wirusy. Postawiłam na indywidualne nauczenie i musze jej w tym pomóc, przynajmniej przez najbliższy rok. Ale nie martw się, szybko zleci i niebawem do was wrócę.
- Oby…
- Słuchaj, Victor. A może miałbyś ochotę na kolację? Zapraszam cię dziś wieczorem do nas.
- Dzięki, Sofi, ale nie. Starałem się o ciebie przez dwa lata i przez ten czas ani razu nie zaprosiłaś mnie na kolację. Dlatego dziękuję za zaproszenie, ale odmawiam. Masz teraz innego mężczyznę do nakarmienia.
- Victor…
- Nie, spoko. Jakoś dam sobie radę. W końcu przystojny ze mnie facet, nie? – zażartował.
- I to bardzo. Dziękuję ci za wszystko. – Sofia nie mogła sobie odmówić przyjacielskiego uścisku. – Jesteś cudownym człowiekiem.
- Udusisz mnie! – zaśmiał się.
- Mamo, już! – krzyknęła Paula, wchodząc do pokoju. – Doktor Godin! – Victor był jej ulubieńcem, dlatego szybko do niego podbiegła, uwalniając go z uścisku mamy, i sama wpadła mu ramiona. – Będę za panem tęsknić!
- Ja za tobą też. I kto teraz będzie witał mnie co rano takim pięknym uśmiechem, hę?
- Zdradzę panu tajemnicę. Martina powiedziała mi, że pana kocha.
- Martina? To ta mała piegusa z czerwonymi warkoczami?
- Tak.
- Mam fankę – zaśmiał się, patrząc na Sofię. – Pójdę zbadać jej serduszko, bo coś mi się wydaje, że jest poważnie chore, skoro tak niewłaściwie lokuje swoje uczucia – zażartował. – Trzymajcie się, dziewuchy. I wpadajcie czasami w odwiedziny.
- Będziemy.
- Na pewno!
- Uważajcie na siebie. Pa!
- Do zobaczenia – krzyknęła Paula z szerokim uśmiechem.
Niecałą godzinę później Sofia oraz jej córeczka były już w domu. Wszystko prezentowało się z zupełnie innej perspektywy, lepszej. Obie były bardzo szczęśliwe, bo wreszcie były razem. Mogły teraz spędzać razem całe dnie, wspólnie się bawić, spacerować, chodzić na zakupy. Mogły robić wszystko to, o czym zawsze marzyły, a co choroba zawsze im uniemożliwiała.
- Jesteś głodna?
- Yhym.
- Idź umyć ręce, a ja przygrzeję zupę. Zrobiłam twoją ulubioną.
- Super!
Po chwili Paula siedziała przy kuchennym stole i dziewczęco machając nóżkami, czekała na posiłek.
- Mamo…
- Tak, kochanie?
- Bo ja wczoraj coś widziałam…
- Co takiego?
- Widziałam jak ty i Iker się całujecie. Czy Iker jest twoim narzeczonym?
- Kochanie, ale razy ci mówiłam, że nieładnie jest podglądać i podsłuchiwać?
- Wiem, mamo, ale kiedy wyszliście wczoraj z mojej sali, zapomniałam wam coś powiedzieć. Wyszłam za wami i wtedy zobaczyłam… Ja nie chciałam, naprawdę.
- No dobrze, kochanie – powiedziała, stawiając na stole dwie miski z zupą. Usiadła naprzeciwko niej, i rzekła: – Musimy poważnie porozmawiać. Jak kobieta z kobietą.
- Zrobiłam coś złego?
- Nie, nie w tym rzecz. Chcę ci opowiedzieć pewną historię. – Paula wzięła do buzi łyżkę z zupą i bacznie wsłuchiwała się w słowa mamy. – Dawno temu, kiedy nie było cię jeszcze na świecie, mama mieszkała tutaj, w Madrycie. I już wtedy znałam Ikera.
- Naprawdę?
- Tak. Bardzo się kochaliśmy. Bardzo, bardzo. Był moim narzeczonym – powiedziała z uśmiechem, bo ten łatwy i prosty tok myślenia dzieci na temat miłości ją rozczulał. – A pamiętasz co ci mówiłam, jak dwoje ludzi bardzo się kocha?
- Mają dzieci.
- Dokładnie. Ja i Iker bardzo się kochaliśmy, ale niestety pokłóciliśmy się i musieliśmy się rozstać. Iker zaangażował się w pracę, a ja wyjechałam do Barcelony. No i wtedy pojawiłaś się ty.
- Tęsknię za Barceloną…
- Ja też, kochanie, ale teraz nie możemy tam wrócić. Mam nadzieję, że równie dobrze będziesz się czuła w Madrycie – powiedziała, głaszcząc ją po główce. – Ale wracając do historii… Tak jak wspominałam, ja i Iker kochaliśmy się i z naszej miłości powstała pewna piękna, cudowna i prześliczna dziecinka.
- Kto to taki?
- Ty, kochanie.
- Ja?
- Yhym… Jesteś owocem naszej wielkiej miłości. Rozumiesz co chcę przez to powiedzieć? – Paula nieznacznie pokiwała twierdząco głową. – Iker jest twoim tatą. I nie gniewaj się na niego, że cię zostawił. Ja mu nic o tobie nie powiedziałam. Byłyśmy daleko, w Barcelonie, i nie byłyśmy już częścią jego życia. Dopiero kiedy zachorowałaś na białaczkę i potrzebowałaś przeszczepu, powiedziałam mu o tobie. Proszę, nie gniewaj się na mnie. Chciałam dla ciebie jak najlepiej.
- I Iker już wie, że jesteś moim tatusiem?
- Tak. I bardzo chciał, abyś i ty się o tym dowiedziała. Wiem, że to dla ciebie duży szok, ale musisz wiedzieć, że ja i on znów jesteśmy razem, znów się kochamy, i chcemy razem z tobą stworzyć rodzinę. Oczywiście wszystko małymi kroczkami, bo wiemy, że to trochę za dużo rewelacji jak na twoją siedmioletnią główkę.
- Mamo, a czy Iker chce, abym była jego córką? Czy on mnie kocha?
- Myślę, że tak, ale chyba najlepiej będzie jak sama go o to zapytasz. Przyjdzie dzisiaj do nas, dobrze? Nie masz nic przeciwko?
- Nie, bardzo lubię Ikera. I cieszę się, że jesteś teraz szczęśliwa. Ja też będę szczęśliwa, bo będę miała tatusia.
- Chodź tu do mnie, ty moja mała, mądra dziewczynko. – Sofia posadziła sobie Paulę na kolanach i mocno ją przytuliła.
Nagle usłyszały dzwonek do drzwi.
- Dokończ zupkę, a ja otworzę – powiedziała.
Za drzwiami stał uśmiechnięty Iker. Skradł Sofii buziaka, tak, aby Paula ich nie zobaczyła i wszedł do środka, niosąc za sobą ogromne pudło przykryte ciemnym materiałem.
- Co tam masz?
- Niespodziankę dla Pauli.
- Iker… – Sofia zajrzała do kuchni. Paula wciąż siedziała przy stole i jadła obiad. – Właśnie powiedziałam jej o wszystkim.
- To znaczy o czym?
- O naszej przeszłości i teraźniejszości. Wie, że jesteś jej tatą.
- Kurczę… I jak to przyjęła?
- Paula to bardzo dojrzała i mądra dziewczynka. Zachowywała się spokojnie i rozsądnie. Wydaje mi się, że dobrze to przyjęła, ale nie przyśpieszajmy niczego, dobrze? Nie naciskajmy na nią. Dajmy sobie i jej jeszcze trochę czasu.
- Będzie ciężko, bo umieram z tęsknoty za tobą, ale zrobię dla was wszystko – powiedział i ponowne skradł jej buziaka.
- Jesteś głodny? Mam zupę.
- Nie, dzięki – odarł i ruszył w ślad za Sofią, prosto do kuchni. – Cześć, Paula!
- Iker! – Dziewczyna zeskoczyła z krzesła i wtuliła się w pas Casillasa. – O jejku, a co ty tam masz?
- To niespodzianka dla ciebie.
- Dla mnie?
- Yhym… Proszę, możesz zobaczyć. – Iker postawił pudło na środku kuchni. Usiadł na krześle, które wcześniej zajmowała dziewczynka i z uśmiechem przyglądał się, jak córka niepewnie zbliża się do prezentu.
Paula przystawiła najpierw ucho, ale niczego nie usłyszała. Dopiero potem delikatnie zsunęła materiał. Wielkie pudło okazało się być klatką, w której siedział szary królik.
- Mamo, popatrz! To królik! Jaki słodki!
- Byłem z rana u rodziców i pomyślałem, że przydałby ci się nowy przyjaciel. W szpitalu miałaś dużo koleżanek, a tutaj pewnie minie trochę czasu nim zawrzesz nowe znajomości.
- Mamo, możemy go zatrzymać?
- Jeśli to jakiś problem, to królik może mieszkać u mnie – rzekł.
- Mamo, proszę…
- Nie mam serca ci odmawiać. Może zostać.
- Ale super! Dziękuję – krzyknęła i uściskała mamę, a potem Ikera. – Musimy mu dać jakieś imię… Może Szaruś? Bo ma takie śliczne, szare futerko.
- Mi się podoba – powiedział Iker.
- Może być.
- Pójdę zrobić dla niego jakieś miejsce w moim pokoju. – Paula wybiegła z kuchni.
Sofia posłała Ikerowi spojrzenie i nie mogła powstrzymać uśmiechu. Szybko usadowiła się na jego kolanach i mocno go do siebie przytuliła. Odwdzięczył się jej dobitnym całusem w policzek.
- Jesteś wspaniały, wiesz?
- Staram się jak mogę.
- Nie wiem czemu, ale dzięki tobie wszystko jest prostsze.
- Cóż… Taki mój urok – powiedział ze śmiechem. – Sofi, a może jednak załapałbym się na tę zupę? Pachnie tutaj tak smakowicie, aż mi ślinka cieknie.
- Jasne, już ci nalewam.
Obserwował jej zwinne ruchy i jędrne pośladki. Doskonale prezentowała się w obcisłych dżinsach i zwiewnej białej bluzeczce.
- Pomyślałem, że można na weekend pojedziemy do rodziców? Mama by się ucieszyła. Musimy jej o wszystkim opowiedzieć.
- Twoja mama już wie – powiedziała, stawiając przed nim talerz. – Wybacz mi po raz kolejny, ale dowiedziałeś się o wszystkim jako ostatni.
- Powiedziałaś mojej matce, a mnie nie?
- Sama się domyśliła. Od razu zrozumiała, kiedy zobaczyła Paulę. Ponoć jest do ciebie bardzo podobna.
- Dobrze wiedzieć.
- Dobra? – zapytała, pytając o zupę.
- Pycha.
Nagle do kuchni wbiegła Paula.
- Zrobiłam miejsce obok biurka. Będzie miał tam życie jak w Madrycie – powiedziała, a wszyscy wybuchli śmiechem. – Przeniesiesz mi klatkę? – poprosiła Ikera.
- Paula, daj najpierw Ikerowi zjeść.
- Dobrze – rzekła i zniknęła. Jednak po chwili znów pojawiła się w kuchni. – Iker, a mogę mówić do ciebie tatusiu?
Bezpośrednie pytanie Pauli wszystkich zatkało, z Casillasa zwłaszcza. Patrzył na nią, ona na niego. Nie wiedział co powiedzieć. Oczywiście odpowiedź mogła być tylko jedna, ale był tak zaskoczony, że zapomniał języka w gębie.
- Iker, Paula zadała ci pytanie. – Sofia postanowiła wyrwać go z letargu. Mimo iż sama miała łzy w oczach i głos jej się trząsł, to wciąż była w stanie wykrztusić z siebie słowa.
- Tak. Jasne, że tak. Oczywiście! – rzekł z nieudawaną radością.
- Super! – powiedziała, ściskając go mocno. – Czekam na ciebie w moim pokoju. Tylko nie śpiesz się. Mama mówi, że nie można jeść w pośpiechu.
- Okay. – Tylko tyle udało mu się wykrztusić.
Kiedy Paula zniknęła im z pola widzenia, Sofia znów postanowiła usadowić się na ikerowych kolanach. Mocno go objęła, pozwalając łzom płynąć po policzkach.
- Kocham cię – wyszeptała mu do ucha. – Bardzo cię kocham. 

__________
Kocham happy endy, więc nie mogło być inaczej :) 
Dziękuję Wam, że ze mną byłyście, bo jest to mój "come back" po roku bez blogów i opowiadań. I tak się zdziwiłam, że aż tyle komentarzy dostałam. Wielkie dzięki! 
Jednocześnie przepraszam za moją nieobecność na Waszych blogach. Zdarza mi się czytać i zapominać o komentarzu, ale obiecuję poprawę :) 

Korzystając z okazji chciałabym Was również zaprosić na stronę facebookową. Założyłam ją wraz z Moniką, blogerką. Znajdziecie tam wszystkie informacje o naszych prywatnych i wspólnych blogach, powiadomienia o nowych rozdziałach (bo jak wiecie ja nie informuję o nowościach). Możecie również tam informować nas o swoich nowych postach, a co za tym idzie reklamować się i zdobywać nowych czytelników. Strona jest nowa, więc nie jest popularna, ale dzięki Wam szybko może się to zmienić :) 
Do dzieła - lajkujemy! (KLIK)

Na zakończenie pragnę zapowiedzieć, że niebawem ruszam z nowym opowiadaniem, z Mesutem Ozilem w roli głównej. 

Buźka!

6 komentarzy:

  1. Świetnie, że pomiędzy Ikerem, a Sofii wszystko ładnie się ułożyło, i że mała zaakceptowała go jako swojego ojca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I wszystko dobrze się skończyło. :) Paula odzyskała zdrowie oraz ojca, a Iker i Sofia znów są razem. :) Czego można chcieć więcej? Ech, strasznie podobał mi się ten rozdział. Wszystko tak dobrze się potoczyło, tak miło było, aż przyjemnie się go czytało. :) Paula bardzo spokojnie zareagowała na wieść o tym, że Iker jest jej ojcem. W sumie dobrze. :) No to czekam na Twoje kolejne opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jak cudnie się zakończyło! To mi się podoba! :)
    Iker, Sofia i Paula to idealna rodzinka! :)
    Genialny rozdział! Ale ty tylko takie piszesz! :)
    Życzę dalszej motywacji i szybko dawaj nowe opowiadanie! :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowy rozdział na: http://corazon--feliz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też lubię szczęśliwe zakończenia. Dziekuję za to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 44 yrs old Office Assistant IV Jedidiah Babonau, hailing from Winona enjoys watching movies like The End of the Tour and Mycology. Took a trip to Monarch Butterfly Biosphere Reserve and drives a Beretta. przejdz tutaj

    OdpowiedzUsuń