"Nikogo nigdy nie męczy miłość. Męczy nas czekanie, słyszenie obietnic, przepraszanie i ranienie"
Długo wpatrywał się w skrawek
papieru, na którym zapisany był numer do Amayii, pięknej striptizerki, która na
dobre wdarła się do jego głowy. Mesut analizował wszystkie możliwe scenariusze
tej rozmowy. Chciał zaprosić ją na kolację, porozmawiać, lepiej się poznać. Ona
jednak miała nadzieję na coś znacznie poważniejszego. I bynajmniej nie związek
czy przyjaźń. Wiedząc, że jest sławnym i bogatym piłkarzem Realu Madryt,
liczyła na szybki zarobek.
Mimo wszystko zaprzestał
pesymistycznego myślenia i wykonał ten podstawowy krok. Wykręcił numer i
przyłożył telefon do ucha. Po trzech sygnałach wreszcie usłyszał jej głos po
drugiej stronie.
- Hallo? – powiedziała.
- Amaya? Cześć, tutaj Mesut Özil.
- Znamy się?
- Tak. Byłem ostatnio w twoim
klubie, dałaś mi swój numer. Mieliśmy się umówić.
Westchnęła, a cisza w słuchawce
się dłużyła.
- Czekaj, czekaj… Piłkarz! Mam
rację?
- Tak, dokładnie.
- Cieszę się, że zadzwoniłeś. –
Jej radość nie wydawała się być udawana. Mesut mimowolnie się uśmiechnął.
- Jak ci mija dzień?
- Oh, mam kilka zajęć, a wieczorem
pracuję w klubie. Może wpadniesz?
- Niestety nie mogę. Lecę dzisiaj
do Walencji, bo jutro mam mecz. Spotkamy się w weekend? W sobotę?
- W sobotę jestem zajęta, pracuję.
- To może w niedzielę?
- Jasne! O której i gdzie?
- Może w El Bodegon po południu?
- El Bodegon? Wow! Wiele słyszałam
o tym miejscu, ale nigdy nie byłam.
- Będziesz miała okazję. O
czternastej?
- Świetnie!
- To do zobaczenia.
Mesut odłożył słuchawkę dumny z
siebie. Wrodzona skromność i brak pewności siebie nie przeszkodziły mu w
zaproszeniu najpiękniejszej kobiety jaką w życiu widział, do najlepszej
restauracji Madrytu. Schował telefon do kieszeni spodni i chwyciwszy swoją
torbę treningową wyszedł z domu.
W drodze na trening słuchał
ulubionego niemieckiego hip-hopu i
obmyślał plan spotkania. Musiał się zastanowić w co się ubrać, przygotować
tematy do rozmów. Nie chciał, aby Amaya pomyślała, że ich spotkanie jest
„zawodowe”. W żadnym wypadku nie mógł dopuścić, aby myślała, że chce ją
zaciągnąć do łóżka. Znał jej zawód i sposób na zarobienie pieniędzy – nie miała
się czym chwalić, ale dla niego liczyło się coś więcej. Pragnął ją poznać jako
kobietę. Chciał się dowiedzieć co lubi, a czego nie, jakie ma plany, marzenia,
jak spędza wolny czas, gdzie najchętniej chodzi ze znajomymi.
Wchodząc do szatni z szerokim
uśmiechem, od razu zwrócił uwagę swoich przyjaciół.
- Mes chyba wygrał w totka, że się
tak szczerzy – zarechotał Benzema, a za nim Sami i Ramos. – Co ty taki
zadowolony, co?
- Nie wasza sprawa – odparł
zagadkowo, przebierając się w treningowy dres.
- Pochwal się!
- Umówiłem się na randkę. Ale nie
rozpowiadajcie tego, bo to dopiero pierwsze nasze spotkanie i nie chcę
zapeszać.
- Cicha woda brzegi rwie –
zauważył Sergio.
- Ładna? – doczekiwał Francuz.
- Bardzo.
- My to jednak jesteśmy
szczęściarzami. – Benz wyciągnął się na krześle, zakładając ręce za głowę. Nie
umknęło mu pytające spojrzenie kolegów. – Jesteśmy zdolni, bogaci, popularni…
- Przystojni – wtrącił Ramos.
- Też! No i jakby tego było mało,
to mamy powodzenie u ładnych dziewczyn. Bo tak na marginesie wam powiem, że i
ja mam oko na piękną laskę.
- Nas to już nie dziwi – rzekł
Sami. – Co chwilę masz nową kobietę.
- To nie moja nowa dziewczyna. Po
prostu chcę się zabawić bez zobowiązań. Chodźmy w sobotę do klubu tej
dziewczyny z moich urodzin. Będzie fajnie!
Mina Mesuta wyraźnie zrzedła.
Odwrócił się do szafki, aby koledzy tego nie zauważyli. Amaya wspominała mu, że
sobotni wieczór ma zajęty, bo pracuje. Nie spodziewał się jednak takiej
propozycji Francuza. Pomysł ewidentnie spodobał się pozostałym, bo ochoczo
przystali na propozycję Karima.
- Ej, chłopaki! – Do szatni wpadł
kapitan zespołu, Iker Casillas. – Gadacie jak przekupy na targu, a tymczasem
Carlo już na was czeka i nie ma wesołej miny! Jazda na boisko!
Mesut pośpiesznie wcisnął na
siebie koszulkę i nie czekając na pozostałych piłkarzy wyszedł na zewnątrz.
Przez cały trening miał kwaśną minę i nie mógł skupić się na ćwiczeniach.
Koledzy coś do niego mówili, ale on nie kodował ich słów. Było mu wszystko
jedno.
Sobotni mecz na Bernabeu odbywał
się wczesnym wieczorem, dzięki czemu piłkarze mieli wolny wieczór. Mesut,
Karim, Sami oraz Sergio wybrali się do klubu Labios Rajos, gdzie tańczyła
piękna Amaya. Koledzy nie mieli pojęcia, że Niemiec nawiązał z nią kontakt,
dlatego bez żadnych skrupułów opowiadali sobie o jej długich nogach i wydatnym
biuście. Benz zdradzał pikantne szczegóły z nocy urodzinowej, którą spędził
właśnie z ową tancerką. Mesutowi ciężko było tego słuchać, ale nie dał tego po
sobie poznać.
Panowie zajęli miejsce w loży na
balkonie. Po chwili pojawiła się obok nich skąpo ubrana kelnerka w czerwonym
kostiumie z logiem klubu. Zamówili drinki, słone przekąski i rozpoczęli męskie
rozmowy, jednym okiem zerkając w stronę sceny, z której właśnie schodziła
rudowłosa piękność.
- Dziękujemy Kasandrze za jej
show! – krzyknął ze sceny konferansjer w czerwonym garniturze. – Ognista
dziewczyna! A teraz przed wami nasze piękne dziewczyny z Los Chicas! Przywitajcie
je gromkimi brawami!
Na sali wybuchła dzika radość. Z
głośników zaczęła płynąć znana już Mesutowi melodia z filmów o różowej
panterze. Po chwili kurtyna się uniosła, a za nią, tak jak spodziewał się
Niemiec, na krzesłach siedziało pięć dziewczyn. Cztery z nich w czarnych
kostiumach, jedna w różowym. Znał ten układ i wiedział czego się spodziewać,
jednak występ oglądał z zainteresowaniem równym pierwszemu razu.
- Ale laska! – ekscytował się
Karim za każdym razem, kiedy Amaya robiła coś nieoczekiwanego. A kiedy zrzuciła
z siebie górną część garderoby aż wstał z miejsca i na stojąco oklaskiwał
zjawiskową brunetkę. Mesut był wyraźnie zażenowany jego zachowaniem, ale
stłamsił swoje emocje.
Show się zakończyło, dziewczyny
zniknęły za sceną, a panowie powrócili do przerwanych rozmów. Özil miał dobry
widok na bar i z łatwością dostrzegł tam Amayę już kilkanaście minut po
występie. Dziewczyna wypiła drinka w towarzystwie jakiegoś faceta, po czym
ruszyła w stronę schodów prowadzących na piętro. Nim się obejrzał Amaya stała
przy ich stoliku.
- Cześć, chłopaki – powiedziała. –
Miło was znów widzieć. Cześć, Mesut – rzuciła, puszczając do niego oczko.
Niemiec skinął nieśmiało głową po
czym uciekł od niej wzrokiem.
- Mogę się przysiąść?
- Jasne, siadaj! – Karim zrobił
dla niej miejsce obok siebie. – Super występ!
- Dzięki, słodki jesteś. Co
porabiacie?
- Relaksujemy się po meczu.
- Wygraliście chociaż?
- No pewnie! Jak zawsze – zaśmiał
się Ramos.
- To super. Postawicie mi drinka?
Chłopaki od razu podchwycili jej
pomysł i zamówili u kelnerki trunek dla Amayii.
Rozmowa zaczęła się rozkręcać.
Dziewczyna flirtowała z piłkarzami, komplementowała ich mięśnie oraz ogólny
wygląd. Śmiała się i chichotała, dyskretnie klepała ich po ramionach oraz
dłoniach. Najbardziej przypodobała sobie Karima, który nie opierał się jej
zalotom. Chętnie w nich uczestniczył, pozwalając sobie na coraz więcej.
Początkowo głaskał ją po kolanie, później już jego dłoń wylądowała na udzie,
biodrach. Kiedy wieczór chylił się ku końcowi Francuz nie odmówił sobie czułych
i namiętnych pocałunków z piękną tancerką.
Mesutowi ciężko było na to
patrzeć. Tym bardziej, że czuł do czego to zmierza. Amaya i Karim tak dobrze
się dogadywali, że skutkiem tego wszystko na pewno będzie wspólnie spędzona noc.
Nie chciał do tego dopuścić, dlatego kiedy tylko Amaya wyszła na moment do
toalety, ten poszedł za nią.
- Ale mnie przestraszyłeś! –
pisnęła, wychodząc z łazienki. – Męska jest tam.
- Wiem. Chciałem tylko zapytać,
czy pojedziesz z Karimem do jego domu?
- A co to za przesłuchanie?!
Oczywiście, że pojadę. Właśnie się umówiliśmy.
- Ale dlaczego? Po co?
- Nie udawaj, że nie wiesz –
zaśmiała się, puszczając oczko. – A co, zazdrosny jesteś?
- Nie rób tego.
- To moja praca.
- Jesteś tancerką.
- No dobra, dodatkowa praca.
Mesut, kochanie, jutro będziesz miał swoją kolej. Nie zachowuj się jak pies
ogrodnika.
- Ale ja nie chcę z tobą uprawiać
seksu!
- Nie?
- Nie. Ja chcę cię poznać, a nie
zaciągnąć do łóżka.
- Kochany, coś ci się chyba w
główce poprzewracało. Ja nie jestem damą do towarzystwa jak gejsza. Jestem
striptizerką i prostytutką.
- Wiem, ale…
- Słuchaj, mam jutro przyjść do
tej restauracji, co ją wybrałeś?
Mesut twardo pokiwał głową.
- No to do jutra – powiedziała i
minęła go.
Mesut zdążył tylko zauważyć, jak
Amaya ciągnie Karima za rękę w stronę wyjścia.
Amaya to dziwna osóbka! Mam wrażenie, że w ogóle nie zależy jej na tym aby zerwać z tą dodatkową pracą!
OdpowiedzUsuńKocham Benzemę! *.* Jest taki fajny!
Czekam na więcej!
PS. Jakbyś mogła informuj mnie na gg: 31108691 :)
Rozdział wspaniały, ale ty innych nie piszesz!
Jesteś genialna, i Twoje pomysły też:) Nigdy bym nie wpadła na taki pomysł na opowiadanie:) Wydaje mi się, że osobowość Amay jest złożona, i mam nadzieję, że dzięki Mesutowi poznamy jej drugą twarz:) Bo kto by mu nie uległ:) Pozdrawiam:**
OdpowiedzUsuńAmaya wydaje się taka... pusta. Serio, to chichotanie, chwalenie mięśni. Żenujące. Biedny Mesut. Po tym, co mu powiedziała, powinien odpuścić. Po co jeszcze chce się z nią spotkać, skoro dała mu do zrozumienia, że nie ma na co liczyć? Może on myśli, że zdoła coś osiągnąć. Oj, ciężko będzie. :d
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam i za mój poprzedni komnetarz. Rozumiem:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na trójeczkę na http://corazon--loco.blogspot.com/ :)