3 marca 2014

TRZY

"Nikogo nigdy nie męczy miłość. Męczy nas czekanie, słyszenie obietnic, przepraszanie i ranienie" 


Długo wpatrywał się w skrawek papieru, na którym zapisany był numer do Amayii, pięknej striptizerki, która na dobre wdarła się do jego głowy. Mesut analizował wszystkie możliwe scenariusze tej rozmowy. Chciał zaprosić ją na kolację, porozmawiać, lepiej się poznać. Ona jednak miała nadzieję na coś znacznie poważniejszego. I bynajmniej nie związek czy przyjaźń. Wiedząc, że jest sławnym i bogatym piłkarzem Realu Madryt, liczyła na szybki zarobek.
Mimo wszystko zaprzestał pesymistycznego myślenia i wykonał ten podstawowy krok. Wykręcił numer i przyłożył telefon do ucha. Po trzech sygnałach wreszcie usłyszał jej głos po drugiej stronie.
- Hallo? – powiedziała.
- Amaya? Cześć, tutaj Mesut Özil.
- Znamy się?
- Tak. Byłem ostatnio w twoim klubie, dałaś mi swój numer. Mieliśmy się umówić.
Westchnęła, a cisza w słuchawce się dłużyła.
- Czekaj, czekaj… Piłkarz! Mam rację?
- Tak, dokładnie.
- Cieszę się, że zadzwoniłeś. – Jej radość nie wydawała się być udawana. Mesut mimowolnie się uśmiechnął.
- Jak ci mija dzień?
- Oh, mam kilka zajęć, a wieczorem pracuję w klubie. Może wpadniesz?
- Niestety nie mogę. Lecę dzisiaj do Walencji, bo jutro mam mecz. Spotkamy się w weekend? W sobotę?
- W sobotę jestem zajęta, pracuję.
- To może w niedzielę?
- Jasne! O której i gdzie?
- Może w El Bodegon po południu?
- El Bodegon? Wow! Wiele słyszałam o tym miejscu, ale nigdy nie byłam.
- Będziesz miała okazję. O czternastej?
- Świetnie!
- To do zobaczenia.
Mesut odłożył słuchawkę dumny z siebie. Wrodzona skromność i brak pewności siebie nie przeszkodziły mu w zaproszeniu najpiękniejszej kobiety jaką w życiu widział, do najlepszej restauracji Madrytu. Schował telefon do kieszeni spodni i chwyciwszy swoją torbę treningową wyszedł z domu.
W drodze na trening słuchał ulubionego niemieckiego hip-hopu  i obmyślał plan spotkania. Musiał się zastanowić w co się ubrać, przygotować tematy do rozmów. Nie chciał, aby Amaya pomyślała, że ich spotkanie jest „zawodowe”. W żadnym wypadku nie mógł dopuścić, aby myślała, że chce ją zaciągnąć do łóżka. Znał jej zawód i sposób na zarobienie pieniędzy – nie miała się czym chwalić, ale dla niego liczyło się coś więcej. Pragnął ją poznać jako kobietę. Chciał się dowiedzieć co lubi, a czego nie, jakie ma plany, marzenia, jak spędza wolny czas, gdzie najchętniej chodzi ze znajomymi.
Wchodząc do szatni z szerokim uśmiechem, od razu zwrócił uwagę swoich przyjaciół.
- Mes chyba wygrał w totka, że się tak szczerzy – zarechotał Benzema, a za nim Sami i Ramos. – Co ty taki zadowolony, co?
- Nie wasza sprawa – odparł zagadkowo, przebierając się w treningowy dres.
- Pochwal się!
- Umówiłem się na randkę. Ale nie rozpowiadajcie tego, bo to dopiero pierwsze nasze spotkanie i nie chcę zapeszać.
- Cicha woda brzegi rwie – zauważył Sergio.
- Ładna? – doczekiwał Francuz.
- Bardzo.
- My to jednak jesteśmy szczęściarzami. – Benz wyciągnął się na krześle, zakładając ręce za głowę. Nie umknęło mu pytające spojrzenie kolegów. – Jesteśmy zdolni, bogaci, popularni…
- Przystojni – wtrącił Ramos.
- Też! No i jakby tego było mało, to mamy powodzenie u ładnych dziewczyn. Bo tak na marginesie wam powiem, że i ja mam oko na piękną laskę.
- Nas to już nie dziwi – rzekł Sami. – Co chwilę masz nową kobietę.
- To nie moja nowa dziewczyna. Po prostu chcę się zabawić bez zobowiązań. Chodźmy w sobotę do klubu tej dziewczyny z moich urodzin. Będzie fajnie!
Mina Mesuta wyraźnie zrzedła. Odwrócił się do szafki, aby koledzy tego nie zauważyli. Amaya wspominała mu, że sobotni wieczór ma zajęty, bo pracuje. Nie spodziewał się jednak takiej propozycji Francuza. Pomysł ewidentnie spodobał się pozostałym, bo ochoczo przystali na propozycję Karima.
- Ej, chłopaki! – Do szatni wpadł kapitan zespołu, Iker Casillas. – Gadacie jak przekupy na targu, a tymczasem Carlo już na was czeka i nie ma wesołej miny! Jazda na boisko!
Mesut pośpiesznie wcisnął na siebie koszulkę i nie czekając na pozostałych piłkarzy wyszedł na zewnątrz. Przez cały trening miał kwaśną minę i nie mógł skupić się na ćwiczeniach. Koledzy coś do niego mówili, ale on nie kodował ich słów. Było mu wszystko jedno.
Sobotni mecz na Bernabeu odbywał się wczesnym wieczorem, dzięki czemu piłkarze mieli wolny wieczór. Mesut, Karim, Sami oraz Sergio wybrali się do klubu Labios Rajos, gdzie tańczyła piękna Amaya. Koledzy nie mieli pojęcia, że Niemiec nawiązał z nią kontakt, dlatego bez żadnych skrupułów opowiadali sobie o jej długich nogach i wydatnym biuście. Benz zdradzał pikantne szczegóły z nocy urodzinowej, którą spędził właśnie z ową tancerką. Mesutowi ciężko było tego słuchać, ale nie dał tego po sobie poznać.
Panowie zajęli miejsce w loży na balkonie. Po chwili pojawiła się obok nich skąpo ubrana kelnerka w czerwonym kostiumie z logiem klubu. Zamówili drinki, słone przekąski i rozpoczęli męskie rozmowy, jednym okiem zerkając w stronę sceny, z której właśnie schodziła rudowłosa piękność.
- Dziękujemy Kasandrze za jej show! – krzyknął ze sceny konferansjer w czerwonym garniturze. – Ognista dziewczyna! A teraz przed wami nasze piękne dziewczyny z Los Chicas! Przywitajcie je gromkimi brawami!
Na sali wybuchła dzika radość. Z głośników zaczęła płynąć znana już Mesutowi melodia z filmów o różowej panterze. Po chwili kurtyna się uniosła, a za nią, tak jak spodziewał się Niemiec, na krzesłach siedziało pięć dziewczyn. Cztery z nich w czarnych kostiumach, jedna w różowym. Znał ten układ i wiedział czego się spodziewać, jednak występ oglądał z zainteresowaniem równym pierwszemu razu.
- Ale laska! – ekscytował się Karim za każdym razem, kiedy Amaya robiła coś nieoczekiwanego. A kiedy zrzuciła z siebie górną część garderoby aż wstał z miejsca i na stojąco oklaskiwał zjawiskową brunetkę. Mesut był wyraźnie zażenowany jego zachowaniem, ale stłamsił swoje emocje.
Show się zakończyło, dziewczyny zniknęły za sceną, a panowie powrócili do przerwanych rozmów. Özil miał dobry widok na bar i z łatwością dostrzegł tam Amayę już kilkanaście minut po występie. Dziewczyna wypiła drinka w towarzystwie jakiegoś faceta, po czym ruszyła w stronę schodów prowadzących na piętro. Nim się obejrzał Amaya stała przy ich stoliku.
- Cześć, chłopaki – powiedziała. – Miło was znów widzieć. Cześć, Mesut – rzuciła, puszczając do niego oczko.
Niemiec skinął nieśmiało głową po czym uciekł od niej wzrokiem.
- Mogę się przysiąść?
- Jasne, siadaj! – Karim zrobił dla niej miejsce obok siebie. – Super występ!
- Dzięki, słodki jesteś. Co porabiacie?
- Relaksujemy się po meczu.
- Wygraliście chociaż?
- No pewnie! Jak zawsze – zaśmiał się Ramos.
- To super. Postawicie mi drinka?
Chłopaki od razu podchwycili jej pomysł i zamówili u kelnerki trunek dla Amayii.
Rozmowa zaczęła się rozkręcać. Dziewczyna flirtowała z piłkarzami, komplementowała ich mięśnie oraz ogólny wygląd. Śmiała się i chichotała, dyskretnie klepała ich po ramionach oraz dłoniach. Najbardziej przypodobała sobie Karima, który nie opierał się jej zalotom. Chętnie w nich uczestniczył, pozwalając sobie na coraz więcej. Początkowo głaskał ją po kolanie, później już jego dłoń wylądowała na udzie, biodrach. Kiedy wieczór chylił się ku końcowi Francuz nie odmówił sobie czułych i namiętnych pocałunków z piękną tancerką.
Mesutowi ciężko było na to patrzeć. Tym bardziej, że czuł do czego to zmierza. Amaya i Karim tak dobrze się dogadywali, że skutkiem tego wszystko na pewno będzie wspólnie spędzona noc. Nie chciał do tego dopuścić, dlatego kiedy tylko Amaya wyszła na moment do toalety, ten poszedł za nią.
- Ale mnie przestraszyłeś! – pisnęła, wychodząc z łazienki. – Męska jest tam.
- Wiem. Chciałem tylko zapytać, czy pojedziesz z Karimem do jego domu?
- A co to za przesłuchanie?! Oczywiście, że pojadę. Właśnie się umówiliśmy.
- Ale dlaczego? Po co?
- Nie udawaj, że nie wiesz – zaśmiała się, puszczając oczko. – A co, zazdrosny jesteś?
- Nie rób tego.
- To moja praca.
- Jesteś tancerką.
- No dobra, dodatkowa praca. Mesut, kochanie, jutro będziesz miał swoją kolej. Nie zachowuj się jak pies ogrodnika.
- Ale ja nie chcę z tobą uprawiać seksu!
- Nie?
- Nie. Ja chcę cię poznać, a nie zaciągnąć do łóżka.
- Kochany, coś ci się chyba w główce poprzewracało. Ja nie jestem damą do towarzystwa jak gejsza. Jestem striptizerką i prostytutką.
- Wiem, ale…
- Słuchaj, mam jutro przyjść do tej restauracji, co ją wybrałeś?
Mesut twardo pokiwał głową.
- No to do jutra – powiedziała i minęła go.
Mesut zdążył tylko zauważyć, jak Amaya ciągnie Karima za rękę w stronę wyjścia. 

4 komentarze:

  1. Amaya to dziwna osóbka! Mam wrażenie, że w ogóle nie zależy jej na tym aby zerwać z tą dodatkową pracą!
    Kocham Benzemę! *.* Jest taki fajny!
    Czekam na więcej!
    PS. Jakbyś mogła informuj mnie na gg: 31108691 :)
    Rozdział wspaniały, ale ty innych nie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś genialna, i Twoje pomysły też:) Nigdy bym nie wpadła na taki pomysł na opowiadanie:) Wydaje mi się, że osobowość Amay jest złożona, i mam nadzieję, że dzięki Mesutowi poznamy jej drugą twarz:) Bo kto by mu nie uległ:) Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
  3. Amaya wydaje się taka... pusta. Serio, to chichotanie, chwalenie mięśni. Żenujące. Biedny Mesut. Po tym, co mu powiedziała, powinien odpuścić. Po co jeszcze chce się z nią spotkać, skoro dała mu do zrozumienia, że nie ma na co liczyć? Może on myśli, że zdoła coś osiągnąć. Oj, ciężko będzie. :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za spam i za mój poprzedni komnetarz. Rozumiem:)
    zapraszam na trójeczkę na http://corazon--loco.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń