14 kwietnia 2014

SIEDEM

"Jeśli już o coś zabiegasz, idź na całego, w przeciwnym razie nawet nie zaczynaj"

Choć Mesut był bardzo pogodnym człowiekiem i prawie zawsze tryskał wrodzonym optymizmem, to przez Amayę jego radosne usposobienie gasło. W jednej chwili potrafiła uczynić go najszczęśliwszym facetem na ziemi, racząc go jedynie nieśmiałym uśmiechem, a zaraz potem popadał w piekielne czeluści depresji, kiedy słyszał od niej, że zasługuje na kogoś lepszego i bardziej wartościowego niźli ona sama.
On dostrzegał w Amayii coś więcej niż tylko zgrabne ciało. Podczas gdy jego koledzy i inny faceci wywalali języki i wybałuszali oczy na jej widok, na widok jej tańca, roznegliżowanego ciała, Mesut widział w tym jej wielką pasję, dobre samopoczucie i uczucie szczęścia, które temu towarzyszyło. Taniec nie był jedynie sposobem na życie. Był jego sensem.
A prostytucja? Była to jedyna rzecz, którą pragnął w niej zmienić. Niczego bardziej nie pragnął.
Przez kilka kolejnych dni Mesut nie przypominał siebie. Chodził smutny, struty, przygnębiony… I jedynie on znał przyczynę swojego złego samopoczucia. Nie odważył się zwierzyć Samiemu ani Sergio. Koledzy bardzo się o niego martwili, namawiali na wspólne wyjścia, rozrywki, jednak Niemiec był nieugięty. Nawet propozycja Karima, aby odwiedzili klub Amayii, mu się nie spodobała. Dziewczyna jasno dała do zrozumienia, że nie życzy sobie jego wizyt, dlatego też postanowił trzymać się z dala od Labios Rojos.
Spędzał samotny wieczór w towarzystwie swojego psa, kiedy nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Otwierając je nawet nie spodziewał się niezwykłego gościa, który go odwiedził.
- Amaya... Cześć, co ty tutaj robisz?
- Pomyślałam, że cię odwiedzę, bo chciałabym z toba porozmawiać. Mogę wejść?
- Tak, oczywiście.
Usiedli przy kuchennym stole. Mesut poczęstował dziewczynę sokiem pomarańczowym oraz herbatnikami. Przez chwilę rozmawiali na tematy neutralne, o pogodzie, meczach, pracy. Jednak Amayę szybko zaczęło to nudzić i męczyć, chciała przejść do sedna swojej wizyty.
- Dużo ostatnio myślałam o ślubie twojego brata. Mówiłeś, że nie umiesz tańczyć.
- Mówiłem, że średnio mi to wychodzi.
- Jeden grzyb. Trochę obawiam się kompromitacji na weselu, dlatego pomyślałam, że udzielę ci kilku lekcji jeśli chcesz.
- Wiesz... Z wielką przyjemnością, ale to chyba nie jest dobry pomysł. Sama mówiłaś, że chcesz unikać kontaktu ze mną, a teraz proponujesz mi prywatne lekcje. Jedno wyklucza drugie. A poza tym to chyba nie będzie konieczne, bo nie mam zamiaru tańczyć.
- Jak to?
- Zastanawiam się, czy fatygować cię na ten ślub.
- Jesteś na mnie zły?
- Nie. Po prostu szanuję twoją wolę. Jeśli nie chcesz się ze mną spotykać, to nie będę ci zawracać głowy.
- Eh, Mesut... Czy ty nie rozumiesz, że znajomość ze mną może przysporzyć ci samych kłopotów? Co będzie jak się we mnie zakochasz, pomyślałeś o tym? Ja nie jestem dla ciebie odpowiednią dziewczyną.
- Pozwól, że ja o tym zdecyduję.
- Jesteś strasznie uparty.
- Taką mam już naturę. Posłuchaj mnie, Amaya. Ja wiem, że żyjemy w dwóch różnych światach, każde z nas ma swoje zajęcia, swoje pasje. Jednak ja ciągle o tobie myślę. Nie mogę zapomnieć naszych wspólnych rozmów, kiedy obydwoje zapominaliśmy, że ja jestem sławnym piłkarzem, a ty tancerką erotyczną. Tak dobrze się dogadywaliśmy, nie pamiętasz tego?
- Pamiętam - odparła smutno. - Lubię cię, Mesut, naprawdę. Ale wiem czym to się skończy. Nie zasługujesz na taki los, ponieważ jesteś cudownym chłopakiem. Po raz pierwszy ktoś potraktował mnie normalnie, nie jak obiekt seksualny, tylko jak człowieka. Dawno mi się to nie zdarzyło.
- Więc czego się boisz?
- Nie boję się o siebie, tylko o ciebie. Jesteś popularny, co ludzie powiedzą jak się dowiedzą, że spotykasz się ze striptizerką?
- Nie obchodzi mnie to.
- Wiem jak to będzie... Ludzie się dowiedzą i będą cię szykanować z tego powodu. A później wszystko spadnie na mnie, będziesz miał pretensje. Taka dziewczyna jak ja, to żaden powód do dumy. Musisz sobie znaleźć kogoś z klasą.
- Pozwól, że sam zdecyduję kogo mam kochać.
Słowa Mesuta mocno podziałały na Amayę. Zwłaszcza słowo "kocham". Bardzo rzadko je słyszała z ust mężczyzny, najczęściej mówiła je jej babcia. Patrzyła mu w oczy, analizując tę rozmowę i uśmiech mimowolnie cisnął się jej na usta.
- To kiedy pierwsza lekcja? - zapytała z nieukrywaną radością.
- Zależy ile mnie to wyniesie.
- Nie żartuj, proszę.
- Mówię poważnie. Indywidualne lekcje tańca zawsze kosztują. A poza tym nie chcę, aby to się odbiło na twoich zarobkach.
- Nie rozśmieszaj mnie, Mesut. Nie wezmę od ciebie żadnych pieniędzy.
- Ale ja i tak ci je dam. - Wyjął z kieszeni portfel i wręczył dziewczynie banknot o wysokim nominale. - To zaliczka. Reszta później. Zobaczymy, czy dobra z ciebie nauczyciela i czy twoje lekcje dają jakieś efekty - zaśmiał się.
- Ja ci dam! - Amaya zdzieliła go po ramieniu i roześmiała się widząc zbolałą minę Mesuta.
Reszta wieczoru minęła im w przyjaznej atmosferze. Rozsiedli się w salonie, słuchali muzyki, pili kakao i rozmawiali o wszystkich możliwych tematach. Amaya otworzyła się i zwierzyła ze swoich uczuć. Opowiadała o mamie i tacie, który ją porzucił, ojczymie i o babci, którą bardzo mocno kochała. Zwierzyła się ze swoich planów i marzeń, aspiracji, lęków i obaw.
Zawsze, kiedy byli sami, potrafili się porozumieć, a rozmowy sprawiały przyjemność. Mesut zauważył, że dzieje się tylko wtedy, kiedy Amaya nie jest w pracy. Podczas odwiedzin w klubie, czy wówczas, kiedy pojawiała się w towarzystwie Karima, Amaya była zimna i oschła. Lecz kiedy była sama, z dala od klubu i swoich klientów, była zupełnie inną kobietą. Lepszą.
Po kilku tygodniach Mesut zdał sobie sprawę, że dopiął swego. Miał dziewczynę. I to taką, która od początku była jego celem. Razem z Amayą spędzał wolne wieczory, często oglądał jej występy w klubie, a ona zasiadała na trybunie Santiago Bernabeu. Wspierali sobie nawzajem. Spacerowali po okolicznych parkach, chętnie jedli na mieście. Jednak zawsze wybierali skromne i kameralne miejsca, aby ich związek za wcześnie nie ujrzał światła dziennego. Obydwoje się tego nieco obawiali, dlatego trzymali się z dala od zaludnionych miejsc. Mesut nawet nie pochwalił się kolegom swoim związkiem. Tylko Sami wiedział, że przyjaciel ma dziewczynę, ale nie wiedział kim ona jest, choć Mesutowi wydawało się, że Khedira się domyśla. W końcu niejednokrotnie opowiadał mu o swoich uczuciach względem pięknej tancerki erotycznej.
Lekcje tańca, które Amaya dawała Mesutowi szybko zaczęły przynosić pożądane efekty. Z czasem Niemiec stał się naprawdę zręcznym tancerzem. I z nieukrywanym zadowoleniem przyznawał, że nauka rumby, cza-czy czy samby sprawiała mu radość. Także dlatego, że mógł się zbliżyć do Amayii. Do tej pory oprócz przytulanek i namiętnych pocałunków nie pozwolił sobie na więcej. Dzięki tym zmysłowym i cielesnym tańcom mógł poznać anatomię swojej partnerki - jej wgłębienie pomiędzy łopatkami, krągłości bioder czy smukłe ramiona.
Na wyraźną prośbę Mesuta, Amaya zrezygnowała z dodatkowych zarobków. Dawała tylko występy w klubie, a brakujące pieniądze zarabiała poprzez lekcje tańca z Niemcem. Özil sowicie jej to wynagradzał.
Przerwa świąteczna zbliżała się wielkimi krokami, a wraz z nią wyjazd do Niemiec i wielkie tureckie wesele. Mesut był bardzo podekscytowany, gdyż dawno nie widział się z rodzina, a poza tym miał dla nich niespodziankę, którą niewątpliwe była Amaya. Po tych wszystkich latach, kiedy Mesut pełnił rolę samotnika i zabawiał rozmową wszystkie nieznośnie ciotki, teraz miał być królem parkietu w towarzystwie pięknej Hiszpanki.
- Musisz mi pomóc - powiedziała. Po raz pierwszy odkąd są parą Amaya zaprosiła Mesuta do siebie. Nie miała się czym chwalić, bo jej mieszkanie było ruderą bez ogrzewania. W dodatku mieszkała razem z chorowitą babcią, którą musiała się opiekować.
- Jasne, z wielką chęcią - odparł, przekraczając próg jej domu.
Dziewczyna zaprosiła Niemca do salonu, który wieczorami służył za jej sypialnię. Rozkładana kanapa była w okropnym stanie, ale Mesut nie dał tego po sobie poznać. Rozsiadł się wygodnie i poprosił o szklankę wody.
Kiedy Amaya pojawiła się przy nim z dwiema szklankami, zapytał o jaką pomoc chodzi.
- Trochę się martwię tym wyjazdem i ślubem - powiedziała. - Nie chciałabym zrobić ci wstydu, dlatego pomyślałam, że lepiej będzie, jak pokażę ci kilka moich sukienek. Sam zdecydujesz, którą mam założyć.
- Ale kochanie, to kompletnie bez znaczenia, bo we wszystkim wyglądasz pięknie.
- Kochany jesteś, ale mimo wszystko wolałabym mieć twoją akceptację.
- No dobrze, skoro tak ci na tym zależy to pokaż co tam masz. Jestem gotowy na pokaz mody - zaśmiał się.
Dziewczyna otworzyła szafę, której drzwiczki ledwo trzymały się zawiasów. Kolejno zaczęła wyciągać z niej sukienki: małą czarną z wycięciami po bokach, czerwoną z rozporkiem aż do uda, różową z lateksu, błyszczącą z bardzo głębokim dekoltem... Wszystkie były bardzo ładne i nadawały się do tańca w klubie, jednak żadna z nich nie była odpowiednia na konserwatywny ślub. Mesut robił dobrą minę do złej gry, już szukając w głowie słów, które nie zraniłyby Amayii.
- Masz już swój typ? - zapytała podekscytowana.
- Jeszcze nie.... Masz więcej sukienek?
- Mam jeszcze dwie, ale chyba się nie nadają. Taka niebieska - zaprezentowała kreację wiszącą na wieszaku - ale jest prześwitująca i białą, którą zazwyczaj noszę jako tunikę, bo jest trochę za krótka.
"Jeszcze krótsza niż poprzednie?" - zastanawiał się w myślach Mesut.
- Sam nie wiem...
- Widzę, że średnio ci się podobają.
- Wiesz, kochanie - powiedział i podszedł do niej. - Wszystkie te sukienki są bardzo ładne. Jestem przekonany, że wyglądasz w nich oszałamiająco, ale moja rodzina jest bardzo konserwatywna. Obawiam się, że żadna z tych kreacji się nie nadaje.
- Naprawdę? Nawet ta? - zapytała, ponownie chwytając za czerwoną.
- Nawet. Ale wiesz co? Mam pomysł!
- Jaki?
- Zabieram cię na zakupy. Ja muszę dobrać sobie krawat, a ty potrzebujesz klasycznej sukienki, która będzie ci służyć na różne okazje.
- Ale ja nie mam pieniędzy, Mesut.
- Tym się nie przejmuj. Zaprosiłem cię na ten ślub, więc muszę zadbać, abyś wyglądała pięknie. Kupimy ci sukienkę, buty...
- Ale...
- Cii... - Zamknął jej usta pocałunkiem. - To będzie prezent.
- Kochany jesteś - odparła z szerokim uśmiechem.
- Amaya! Amaya, kochanie! - Nagle usłyszeli stłumione wołanie z sąsiedniego pokoju. Dziewczyna była już do tego przyzwyczajona, dlatego jak oparzona odskoczyła od Mesuta i pognała do babci. Niemiec w tym czasie usiadł na kanapie i delektował się zimną wodą. Pomimo grudnia dzień był słoneczny i ciepły. Wszystko wskazywało na to, że tegoroczna zima będzie łagodna.
- Przepraszam cię, Mesut - powiedziała po powrocie do ukochanego. - Musisz już iść. Moja babcia źle się czuję. Chcę zrobić kolację, wykąpać ją i położyć spać. Mam nadzieję, że się na mnie nie pogniewasz.
- Skąd! Rozumiem. Zadzwonię do ciebie później, dobrze?
- W porządku. Dziękuję - rzekła, całując go w policzek. - Wyjdziesz sam, czy cię odprowadzić?
- Dam sobie radę. Zajmij się babcią.
Amaya zniknęła w drugim pokoju, gdzie leżała jej babcia. Mesut przechodząc obok usłyszał cichą rozmowę, słowa pokrzepiające i podnoszące starszą kobietę na duchu. Brunetka, pomimo swoich licznych wad, była dobrą wnuczką, troskliwie zajmującą się swoją jedyną rodziną.
- Idź do swojego gościa - powiedziała staruszka. - Ja sobie poradzę. Zdrzemnę się jeszcze.
- Nie ma takiej potrzeby, babciu. Mesut już sobie poszedł.
- Co to za chłopak? Ten o którym mi opowiadałaś?
- Tak, dokładnie. Spotykamy się.
- To dobry mężczyzna?
- Najlepszy na jakiego mogłam trafić, babciu. Jest naprawdę kochany. Troszczy się o mnie, ciągle mnie gdzieś zaprasza. Ale nie to jest najważniejsze. Najlepsze w nim jest to, że mnie nie ocenia. W dzisiejszych czasach trudno znaleźć jest takiego chłopaka. Nie próbuje mnie zmienić, całkowicie mnie akceptuje.
- Jesteś śliczną dziewczyną, nie ma na co narzekać - zaśmiała się kobieta, ale śmiech szybko zamienił się w kaszel. - Mam nadzieję, że mi kiedyś go przedstawisz.
- Kiedy tylko poczujesz się lepiej, to obiecuję ci, że go poznasz.
Nazajutrz Mesut zabrał Amayę na obiecane zakupy. Udali się do centrum handlowego, gdzie było dużo eleganckich sklepów. Wspólnie z ekspedientką wybrali kremową sukienkę do kolan, opiewaną koronką, z krótkimi rękawkami i stosownym dekoltem. Hiszpanka wyglądała w niej oszałamiająco, znacznie lepiej niż w swoich tanecznych kreacjach. Przypominała kobietę z klasą, elegancką i wystawną, a jednocześnie nie zatracającą swojego dziewczęcego wdzięku.

__________
Dziś nieco dłużej. To ostatni rozdział z moich zapasów, także chyba będę musiała się wziąć za pisanie ;) 


3 komentarze:

  1. No w końcu! Cieszę się, że Amaya i Mesut się do siebie zbliżyli, choć boję się co będzie dalej. W końcu przeszłości się nie da tak łatwo pokonać, zwłaszcza że ona ciągle się czai wokół nich;/ Czekam na następny:) Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam, że będzie gorzej. Heh, Amaya musi mieć do niego jakąś słabość, skoro zaproponowała te lekcje tańca. Ale dobrze zrobiła. I niech nie powtarza tak ciągle, że się dla niego nie nadaje, bo jak widać, Mestu jest innego zdania. Powinna to zrozumieć. Cieszę się, że są razem, a ona zrezygnowała z dodatkowych zarobków i nie sypia z innymi. Mam nadzieję, że już do tego nie wróci. Mesut jednak osiągnął swój cel, zdobył ją. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię ten rozdział, bo Mesut jest tu taki Happy! ;)
    Amaya to dobra dziewczyna ale trochę lekko pogubiona...
    Liczę, że będą razem FOREVER ! ;)
    Czekam na nowość!
    PS. Zapraszam na pierwszy rozdział na : http://love-in-englisch.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń