"Jeśli już o coś zabiegasz, idź na całego, w przeciwnym razie nawet nie zaczynaj"
Choć Mesut był bardzo pogodnym
człowiekiem i prawie zawsze tryskał wrodzonym optymizmem, to przez Amayę jego
radosne usposobienie gasło. W jednej chwili potrafiła uczynić go
najszczęśliwszym facetem na ziemi, racząc go jedynie nieśmiałym uśmiechem, a
zaraz potem popadał w piekielne czeluści depresji, kiedy słyszał od niej, że zasługuje
na kogoś lepszego i bardziej wartościowego niźli ona sama.
On dostrzegał w Amayii coś więcej
niż tylko zgrabne ciało. Podczas gdy jego koledzy i inny faceci wywalali języki
i wybałuszali oczy na jej widok, na widok jej tańca, roznegliżowanego ciała,
Mesut widział w tym jej wielką pasję, dobre samopoczucie i uczucie szczęścia,
które temu towarzyszyło. Taniec nie był jedynie sposobem na życie. Był jego
sensem.
A prostytucja? Była to jedyna
rzecz, którą pragnął w niej zmienić. Niczego bardziej nie pragnął.
Przez kilka kolejnych dni Mesut
nie przypominał siebie. Chodził smutny, struty, przygnębiony… I jedynie on znał
przyczynę swojego złego samopoczucia. Nie odważył się zwierzyć Samiemu ani
Sergio. Koledzy bardzo się o niego martwili, namawiali na wspólne wyjścia,
rozrywki, jednak Niemiec był nieugięty. Nawet propozycja Karima, aby odwiedzili
klub Amayii, mu się nie spodobała. Dziewczyna jasno dała do zrozumienia, że nie
życzy sobie jego wizyt, dlatego też postanowił trzymać się z dala od Labios
Rojos.
Spędzał samotny wieczór w
towarzystwie swojego psa, kiedy nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Otwierając je
nawet nie spodziewał się niezwykłego gościa, który go odwiedził.
- Amaya... Cześć, co ty tutaj
robisz?
- Pomyślałam, że cię odwiedzę, bo
chciałabym z toba porozmawiać. Mogę wejść?
- Tak, oczywiście.
Usiedli przy kuchennym stole.
Mesut poczęstował dziewczynę sokiem pomarańczowym oraz herbatnikami. Przez
chwilę rozmawiali na tematy neutralne, o pogodzie, meczach, pracy. Jednak Amayę
szybko zaczęło to nudzić i męczyć, chciała przejść do sedna swojej wizyty.
- Dużo ostatnio myślałam o ślubie
twojego brata. Mówiłeś, że nie umiesz tańczyć.
- Mówiłem, że średnio mi to
wychodzi.
- Jeden grzyb. Trochę obawiam się
kompromitacji na weselu, dlatego pomyślałam, że udzielę ci kilku lekcji jeśli
chcesz.
- Wiesz... Z wielką przyjemnością,
ale to chyba nie jest dobry pomysł. Sama mówiłaś, że chcesz unikać kontaktu ze
mną, a teraz proponujesz mi prywatne lekcje. Jedno wyklucza drugie. A poza tym
to chyba nie będzie konieczne, bo nie mam zamiaru tańczyć.
- Jak to?
- Zastanawiam się, czy fatygować
cię na ten ślub.
- Jesteś na mnie zły?
- Nie. Po prostu szanuję twoją
wolę. Jeśli nie chcesz się ze mną spotykać, to nie będę ci zawracać głowy.
- Eh, Mesut... Czy ty nie
rozumiesz, że znajomość ze mną może przysporzyć ci samych kłopotów? Co będzie
jak się we mnie zakochasz, pomyślałeś o tym? Ja nie jestem dla ciebie
odpowiednią dziewczyną.
- Pozwól, że ja o tym zdecyduję.
- Jesteś strasznie uparty.
- Taką mam już naturę. Posłuchaj
mnie, Amaya. Ja wiem, że żyjemy w dwóch różnych światach, każde z nas ma swoje
zajęcia, swoje pasje. Jednak ja ciągle o tobie myślę. Nie mogę zapomnieć
naszych wspólnych rozmów, kiedy obydwoje zapominaliśmy, że ja jestem sławnym
piłkarzem, a ty tancerką erotyczną. Tak dobrze się dogadywaliśmy, nie pamiętasz
tego?
- Pamiętam - odparła smutno. -
Lubię cię, Mesut, naprawdę. Ale wiem czym to się skończy. Nie zasługujesz na
taki los, ponieważ jesteś cudownym chłopakiem. Po raz pierwszy ktoś potraktował
mnie normalnie, nie jak obiekt seksualny, tylko jak człowieka. Dawno mi się to
nie zdarzyło.
- Więc czego się boisz?
- Nie boję się o siebie, tylko o
ciebie. Jesteś popularny, co ludzie powiedzą jak się dowiedzą, że spotykasz się
ze striptizerką?
- Nie obchodzi mnie to.
- Wiem jak to będzie... Ludzie się
dowiedzą i będą cię szykanować z tego powodu. A później wszystko spadnie na
mnie, będziesz miał pretensje. Taka dziewczyna jak ja, to żaden powód do dumy.
Musisz sobie znaleźć kogoś z klasą.
- Pozwól, że sam zdecyduję kogo
mam kochać.
Słowa Mesuta mocno podziałały na
Amayę. Zwłaszcza słowo "kocham". Bardzo rzadko je słyszała z ust
mężczyzny, najczęściej mówiła je jej babcia. Patrzyła mu w oczy, analizując tę
rozmowę i uśmiech mimowolnie cisnął się jej na usta.
- To kiedy pierwsza lekcja? -
zapytała z nieukrywaną radością.
- Zależy ile mnie to wyniesie.
- Nie żartuj, proszę.
- Mówię poważnie. Indywidualne
lekcje tańca zawsze kosztują. A poza tym nie chcę, aby to się odbiło na twoich
zarobkach.
- Nie rozśmieszaj mnie, Mesut. Nie
wezmę od ciebie żadnych pieniędzy.
- Ale ja i tak ci je dam. - Wyjął
z kieszeni portfel i wręczył dziewczynie banknot o wysokim nominale. - To
zaliczka. Reszta później. Zobaczymy, czy dobra z ciebie nauczyciela i czy twoje
lekcje dają jakieś efekty - zaśmiał się.
- Ja ci dam! - Amaya zdzieliła go
po ramieniu i roześmiała się widząc zbolałą minę Mesuta.
Reszta wieczoru minęła im w
przyjaznej atmosferze. Rozsiedli się w salonie, słuchali muzyki, pili kakao i
rozmawiali o wszystkich możliwych tematach. Amaya otworzyła się i zwierzyła ze
swoich uczuć. Opowiadała o mamie i tacie, który ją porzucił, ojczymie i o
babci, którą bardzo mocno kochała. Zwierzyła się ze swoich planów i marzeń,
aspiracji, lęków i obaw.
Zawsze, kiedy byli sami, potrafili
się porozumieć, a rozmowy sprawiały przyjemność. Mesut zauważył, że dzieje się
tylko wtedy, kiedy Amaya nie jest w pracy. Podczas odwiedzin w klubie, czy
wówczas, kiedy pojawiała się w towarzystwie Karima, Amaya była zimna i oschła.
Lecz kiedy była sama, z dala od klubu i swoich klientów, była zupełnie inną
kobietą. Lepszą.
Po kilku tygodniach Mesut zdał
sobie sprawę, że dopiął swego. Miał dziewczynę. I to taką, która od początku
była jego celem. Razem z Amayą spędzał wolne wieczory, często oglądał jej
występy w klubie, a ona zasiadała na trybunie Santiago Bernabeu. Wspierali
sobie nawzajem. Spacerowali po okolicznych parkach, chętnie jedli na mieście.
Jednak zawsze wybierali skromne i kameralne miejsca, aby ich związek za
wcześnie nie ujrzał światła dziennego. Obydwoje się tego nieco obawiali,
dlatego trzymali się z dala od zaludnionych miejsc. Mesut nawet nie pochwalił
się kolegom swoim związkiem. Tylko Sami wiedział, że przyjaciel ma dziewczynę,
ale nie wiedział kim ona jest, choć Mesutowi wydawało się, że Khedira się
domyśla. W końcu niejednokrotnie opowiadał mu o swoich uczuciach względem
pięknej tancerki erotycznej.
Lekcje tańca, które Amaya dawała
Mesutowi szybko zaczęły przynosić pożądane efekty. Z czasem Niemiec stał się
naprawdę zręcznym tancerzem. I z nieukrywanym zadowoleniem przyznawał, że nauka
rumby, cza-czy czy samby sprawiała mu radość. Także dlatego, że mógł się
zbliżyć do Amayii. Do tej pory oprócz przytulanek i namiętnych pocałunków nie
pozwolił sobie na więcej. Dzięki tym zmysłowym i cielesnym tańcom mógł poznać
anatomię swojej partnerki - jej wgłębienie pomiędzy łopatkami, krągłości bioder
czy smukłe ramiona.
Na wyraźną prośbę Mesuta, Amaya
zrezygnowała z dodatkowych zarobków. Dawała tylko występy w klubie, a brakujące
pieniądze zarabiała poprzez lekcje tańca z Niemcem. Özil sowicie jej to
wynagradzał.
Przerwa świąteczna zbliżała się
wielkimi krokami, a wraz z nią wyjazd do Niemiec i wielkie tureckie wesele.
Mesut był bardzo podekscytowany, gdyż dawno nie widział się z rodzina, a poza
tym miał dla nich niespodziankę, którą niewątpliwe była Amaya. Po tych
wszystkich latach, kiedy Mesut pełnił rolę samotnika i zabawiał rozmową
wszystkie nieznośnie ciotki, teraz miał być królem parkietu w towarzystwie
pięknej Hiszpanki.
- Musisz mi pomóc - powiedziała.
Po raz pierwszy odkąd są parą Amaya zaprosiła Mesuta do siebie. Nie miała się
czym chwalić, bo jej mieszkanie było ruderą bez ogrzewania. W dodatku mieszkała
razem z chorowitą babcią, którą musiała się opiekować.
- Jasne, z wielką chęcią - odparł,
przekraczając próg jej domu.
Dziewczyna zaprosiła Niemca do
salonu, który wieczorami służył za jej sypialnię. Rozkładana kanapa była w
okropnym stanie, ale Mesut nie dał tego po sobie poznać. Rozsiadł się wygodnie
i poprosił o szklankę wody.
Kiedy Amaya pojawiła się przy nim
z dwiema szklankami, zapytał o jaką pomoc chodzi.
- Trochę się martwię tym wyjazdem
i ślubem - powiedziała. - Nie chciałabym zrobić ci wstydu, dlatego pomyślałam,
że lepiej będzie, jak pokażę ci kilka moich sukienek. Sam zdecydujesz, którą
mam założyć.
- Ale kochanie, to kompletnie bez
znaczenia, bo we wszystkim wyglądasz pięknie.
- Kochany jesteś, ale mimo
wszystko wolałabym mieć twoją akceptację.
- No dobrze, skoro tak ci na tym
zależy to pokaż co tam masz. Jestem gotowy na pokaz mody - zaśmiał się.
Dziewczyna otworzyła szafę, której
drzwiczki ledwo trzymały się zawiasów. Kolejno zaczęła wyciągać z niej
sukienki: małą czarną z wycięciami po bokach, czerwoną z rozporkiem aż do uda,
różową z lateksu, błyszczącą z bardzo głębokim dekoltem... Wszystkie były
bardzo ładne i nadawały się do tańca w klubie, jednak żadna z nich nie była
odpowiednia na konserwatywny ślub. Mesut robił dobrą minę do złej gry, już
szukając w głowie słów, które nie zraniłyby Amayii.
- Masz już swój typ? - zapytała
podekscytowana.
- Jeszcze nie.... Masz więcej
sukienek?
- Mam jeszcze dwie, ale chyba się
nie nadają. Taka niebieska - zaprezentowała kreację wiszącą na wieszaku - ale
jest prześwitująca i białą, którą zazwyczaj noszę jako tunikę, bo jest trochę
za krótka.
"Jeszcze krótsza niż
poprzednie?" - zastanawiał się w myślach Mesut.
- Sam nie wiem...
- Widzę, że średnio ci się
podobają.
- Wiesz, kochanie - powiedział i
podszedł do niej. - Wszystkie te sukienki są bardzo ładne. Jestem przekonany,
że wyglądasz w nich oszałamiająco, ale moja rodzina jest bardzo konserwatywna.
Obawiam się, że żadna z tych kreacji się nie nadaje.
- Naprawdę? Nawet ta? - zapytała,
ponownie chwytając za czerwoną.
- Nawet. Ale wiesz co? Mam pomysł!
- Jaki?
- Zabieram cię na zakupy. Ja muszę
dobrać sobie krawat, a ty potrzebujesz klasycznej sukienki, która będzie ci
służyć na różne okazje.
- Ale ja nie mam pieniędzy, Mesut.
- Tym się nie przejmuj. Zaprosiłem
cię na ten ślub, więc muszę zadbać, abyś wyglądała pięknie. Kupimy ci sukienkę,
buty...
- Ale...
- Cii... - Zamknął jej usta
pocałunkiem. - To będzie prezent.
- Kochany jesteś - odparła z
szerokim uśmiechem.
- Amaya! Amaya, kochanie! - Nagle
usłyszeli stłumione wołanie z sąsiedniego pokoju. Dziewczyna była już do tego
przyzwyczajona, dlatego jak oparzona odskoczyła od Mesuta i pognała do babci.
Niemiec w tym czasie usiadł na kanapie i delektował się zimną wodą. Pomimo
grudnia dzień był słoneczny i ciepły. Wszystko wskazywało na to, że tegoroczna
zima będzie łagodna.
- Przepraszam cię, Mesut -
powiedziała po powrocie do ukochanego. - Musisz już iść. Moja babcia źle się
czuję. Chcę zrobić kolację, wykąpać ją i położyć spać. Mam nadzieję, że się na
mnie nie pogniewasz.
- Skąd! Rozumiem. Zadzwonię do
ciebie później, dobrze?
- W porządku. Dziękuję - rzekła,
całując go w policzek. - Wyjdziesz sam, czy cię odprowadzić?
- Dam sobie radę. Zajmij się
babcią.
Amaya zniknęła w drugim pokoju,
gdzie leżała jej babcia. Mesut przechodząc obok usłyszał cichą rozmowę, słowa
pokrzepiające i podnoszące starszą kobietę na duchu. Brunetka, pomimo swoich
licznych wad, była dobrą wnuczką, troskliwie zajmującą się swoją jedyną
rodziną.
- Idź do swojego gościa -
powiedziała staruszka. - Ja sobie poradzę. Zdrzemnę się jeszcze.
- Nie ma takiej potrzeby, babciu.
Mesut już sobie poszedł.
- Co to za chłopak? Ten o którym
mi opowiadałaś?
- Tak, dokładnie. Spotykamy się.
- To dobry mężczyzna?
- Najlepszy na jakiego mogłam
trafić, babciu. Jest naprawdę kochany. Troszczy się o mnie, ciągle mnie gdzieś
zaprasza. Ale nie to jest najważniejsze. Najlepsze w nim jest to, że mnie nie
ocenia. W dzisiejszych czasach trudno znaleźć jest takiego chłopaka. Nie
próbuje mnie zmienić, całkowicie mnie akceptuje.
- Jesteś śliczną dziewczyną, nie
ma na co narzekać - zaśmiała się kobieta, ale śmiech szybko zamienił się w
kaszel. - Mam nadzieję, że mi kiedyś go przedstawisz.
- Kiedy tylko poczujesz się
lepiej, to obiecuję ci, że go poznasz.
Nazajutrz Mesut zabrał Amayę na
obiecane zakupy. Udali się do centrum handlowego, gdzie było dużo eleganckich
sklepów. Wspólnie z ekspedientką wybrali kremową sukienkę do kolan, opiewaną
koronką, z krótkimi rękawkami i stosownym dekoltem. Hiszpanka wyglądała w niej
oszałamiająco, znacznie lepiej niż w swoich tanecznych kreacjach. Przypominała
kobietę z klasą, elegancką i wystawną, a jednocześnie nie zatracającą swojego
dziewczęcego wdzięku.
__________
Dziś nieco dłużej. To ostatni rozdział z moich zapasów, także chyba będę musiała się wziąć za pisanie ;)
No w końcu! Cieszę się, że Amaya i Mesut się do siebie zbliżyli, choć boję się co będzie dalej. W końcu przeszłości się nie da tak łatwo pokonać, zwłaszcza że ona ciągle się czai wokół nich;/ Czekam na następny:) Pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że będzie gorzej. Heh, Amaya musi mieć do niego jakąś słabość, skoro zaproponowała te lekcje tańca. Ale dobrze zrobiła. I niech nie powtarza tak ciągle, że się dla niego nie nadaje, bo jak widać, Mestu jest innego zdania. Powinna to zrozumieć. Cieszę się, że są razem, a ona zrezygnowała z dodatkowych zarobków i nie sypia z innymi. Mam nadzieję, że już do tego nie wróci. Mesut jednak osiągnął swój cel, zdobył ją. :)
OdpowiedzUsuńLubię ten rozdział, bo Mesut jest tu taki Happy! ;)
OdpowiedzUsuńAmaya to dobra dziewczyna ale trochę lekko pogubiona...
Liczę, że będą razem FOREVER ! ;)
Czekam na nowość!
PS. Zapraszam na pierwszy rozdział na : http://love-in-englisch.blogspot.com/ ;)