14 maja 2014

DZIESIĘĆ

"Bo najważniejsze to mieć przy sobie osobę, która cię kocha"

- Zależy mi na Amayii i nie pozwolę jej tak traktować! – warknąłem na ojca. Był wczesny ranek, większość domowników i przybyłych na ślub gości jeszcze spało, ale nie interesowało mnie to. Kiedy tylko zobaczyłem zrelaksowanego ojca, siedzącego przy stole i czytającego gazetę, podczas gdy ja całą noc uspokajałam zrozpaczoną Amayę, to scyzoryk mi się w kieszeni otwierał. – To moja dziewczyna! Jak mogłeś jej powiedzieć tyle okropności?!
Amaya nie do końca chciała mi powiedzieć, co usłyszała od mojego taty. Przeczuwałem, że większość rzeczy przede mną zataiła, aby nie sprawiać mi przykrości. Jednak jeśli „te lajtowe” rzeczy, które przekazała mi Hiszpanka były dla niej lekkie, to ciężko mi było wyobrazić sobie słowa, które padły podczas ich rozmowy.
- Synu, pochodzisz z porządnego domu i porządnej rodziny. Nie możesz spotykać się ze striptizerką. – Ostatnie słowo wypowiedział z prawdziwą pogardą.
- Nie obchodzi mnie, czym ona się zajmuje. Uczciwie zarabia na życie, nikogo nie oszukuje i nie krzywdzi. Każdy jakoś na siebie zarabia. A Amaya w dodatku ma chorą babcię, której leczenie jest bardzo kosztowne. Nie powinieneś jej w ten sposób oceniać. Spójrz na nią jak na człowieka!
- Jakoś mi trudno…
- Gdyby była tak jak wszystkie dziewczyny, które chcą mnie wykorzystać, to już dawno zrezygnowałaby z tej pracy. Siedziałaby w domu i chodziła po centrach handlowych, wydając moje pieniądze. Ale nie robi tego. Taniec to jej życie, jej wielka pasja. Spróbuj to dostrzec.
- Jedyną rzeczą, którą tutaj dostrzegam, to wielki skandal, kiedy ta informacja przecieknie do prasy.
- Nie przecieknie – odparłem pewnie.
- Tak? Sama poleci do mediów, kiedy zobaczy jaki szmal to przyniesie!
- Nie mów tak! My się kochamy!
- Nie bądź głupi, synu. Takim kobietom zależy tylko na jednym. Niedługo się o tym przekonasz.
- Wiesz co? Zawsze byłeś moim autorytetem i naprawdę szanowałem twoje zdanie. Jednak teraz nie mogę cię słuchać. I nie mogę uwierzyć, że moje szczęście jest ci obojętne.
- Właśnie dlatego, że nie jest mi obojętne, staram ci się uzmysłowić, że popełniasz błąd.
- Błędem był przyjazd tutaj.
Nagle ojciec wyminął mnie wzrokiem. Instynktownie obróciłem się za siebie i ujrzałem Amayę stojącą w płaszczu i z walizkami obok oraz mamę ze łzami w oczach.
- Co wy robicie? – zapytałem.
- Rozmawiałam już twoją mamą, powiedziałam jej wszystko i pożegnałam się. Chciałam zapytać, czy odwieziesz mnie na dworzec?
- Jaki dworzec? Czy wyście powariowali?!
- Zadzwonię po taksówkę.
- Nie dzwoń – zaprotestowała mama. – Mesut cię zawiezie, prawda?
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Byłem zszokowany biegiem wydarzeń.
- Zaczekaj w samochodzie, dobrze? Chciałabym jeszcze zamienić kilka słów z synem.
Amaya skinęła głową i wyszła z domu, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
- Jesteś z siebie zadowolony? – warknąłem na ojca.
Nic nie odpowiedział. Schował wzrok w gazecie.
- Mesut…
- Mamo, tylko mi nie mów, że Amaya nie jest dla mnie odpowiednia. Nasłuchałem się już od ojca.
- Sam wiesz co jest dla ciebie najlepsze – odparła spokojnie matka. – Po prostu się o ciebie martwimy. Z mojej strony nie musisz się niczego obawiać, bo uważam, że Amaya to czarująca i wrażliwa dziewczyna. Jest piękna i inteligentna. Pasujecie do siebie bardzo, ale… - Mama wzięła głęboki wdech. – Jesteśmy tradycyjną muzułmańską rodziną i zajęcie, czy też praca Amayii jest nie do przyjęcia. A poza tym pomyśl co będzie, jak ta wiadomość pojawi się na łamach prasy. Masz dobry wizerunek, mądrego chłopaka, kulturalnego, wychowanego w muzułmańskiej wierze. Nie pozwól zepsuć tego wszystkiego przez jakieś głupstwo. Amaya jest mądrą dziewczyną i na pewno potrafi robić coś innego. Pomóż jej.
- Postaram się, mamo. Dziękuję, że chociaż ty mnie rozumiesz – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. – Pójdę po Amayę. Mam nadzieję, że może zostać u nas do końca weekendu.
- Naturalnie. Postaramy się z ojcem, aby ten smutny incydent przeszedł do historii.
- Mów za siebie.
- Mustafa! Nie życzę sobie takich komentarzy względem naszych gości. Opanuj się. Kochanie – zwróciła się do mnie – przyprowadź Amayę.
- Dzięki, mamo!
Pośpiesznie wybiegłem przed dom, narzucając na siebie jedynie sweter. Amaya stała przy samochodzie i bawiła się płatkami śniegu leżącymi na masce. Nie ucieszyła się na mój widok. Bardzo mnie to zasmuciło, ale cóż… Starałem się ją zrozumieć.
- Nie musisz wyjeżdżać. Rozmawiałem z rodzicami i przekonałem ich. Zostań, proszę.
- Dziękuję ci, Mesut, ale nie mogę.
- Dlaczego?
- Słyszałam twoją rozmowę z tatą. Wiem co on o mnie myśli. Nie mogłabym przebywać pod jego dachem. To kwestia zasad, Mesut.
- Nie rób mi tego, proszę. Przed nami jeszcze dzisiejsza impreza weselna. Zabawimy się, zapomnimy…
- Ja tego nie zapomnę, Mesut. Cały wyjazd był wspaniały, twoja rodzina, mama i siostry są naprawdę przeurocze. Dziękuję ci za wszystko, ale nie mogę zostać. Już postanowiłam, że wracam do Hiszpanii. Zabukowałam bilet.
- W takim razie zaczekaj na mnie. Szybko się spakuję i pojadę z tobą, dobra? Momencik!
- Nie! Nie trzeba. Twój brat cię potrzebuje, rodzina za tobą tęskni, więc powinieneś na maska wykorzystać wolny czas. Zobaczysz ich dopiero za kilka tygodni. Ja sobie poradzę. Wrócę do domu, do babci. Będę na ciebie czekać. Dwa dni szybko miną i znów się spotkamy – powiedziała i delikatnie pocałowała mnie w policzek.
- Niestety muszę przyznać ci rację. – Ciężko westchnąłem. – W takim razie wezmę kurtkę i odwiozę cię na lotnisko.
- To nie będzie koniecznie. – Nagle pod dom podjechała taksówka. Zadzwoniła po nią, kiedy ja rozmawiałem z rodzicami. – Uważaj na siebie. – Jeszcze raz mnie pocałowała i wsiadła do samochodu. Pomachałem jej na pożegnanie, ale nie zareagowała. Wydawało mi się, że płacze, ale była już zbyt daleko, aby to dokładnie stwierdzić.
Szurając nogami wróciłem do domu.
Dalszy pobyt w Niemczech był dla mnie bezsensowny. Moje słońce zniknęło i wszystko przestało się liczyć. Zamykałem się w swoim pokoju i wychodziłem tylko wtedy, kiedy to było konieczne. Rzadko się do kogokolwiek odzywałem. A podczas wieczornej imprezy na cześć państwa młodych, siedziałem w kącie i z utęsknieniem wpatrywałem się w wyświetlacz telefonu, oczekując wiadomości od Amayii.
Mama była wyraźnie zaniepokojona moim stanem. Robiła sobie wyrzuty, że nie zrobiła nic, aby zatrzymać u nas Amayę. Jednak wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że cała wina leży po stronie ojca, który nic nie robił sobie z mojego kiepskiego samopoczucia i jak gdyby nigdy nic, bawił się i tańczył z rodziną i przyjaciółmi.
Czułem wstręt, kiedy na niego patrzyłem. Nie mogłem uwierzyć, że tak okropnie potraktował dziewczynę, na której tak bardzo mi zależało. A w dodatku to jego przekonanie, że nie zrobił nic złego i właściwie dobrze się stało, że wyjechała… Ehh… Scyzoryk się otwierał. Nie zostawiłbym tego, gdyby na miejscu ojca był ktoś inny. Popamiętałby mnie ten, kto ośmieliłby się tak poniżyć Amayę. Jednak ojciec to ojciec, rodziców się nie wybiera. A już w mojej kulturze i religii rola ojca jest bardzo ważna i nie ośmieliłbym się go źle potraktować.
Impreza chyliła się ku końcowi. Goście byli zachwyceni, najedzeni, w dobrych nastrojach. Tylko ja nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Starałem się zachować dobrą minę do złej gry, ale od dawien dawna wiadomo, że marny ze mnie aktor. Mama patrzyła na mnie ze współczuciem, a ja uśmiechałem się do niej lekko za każdym razem. Nie potrzebowała dodatkowych zmartwień.
Jeszcze tego samego wieczora spakowałem walizki, aby nazajutrz spokojnie pożegnać się z rodziną i wyjechać do Hiszpanii. W Madrycie czekała na mnie Amaya. Miałem jeszcze kilka dni wolnego, przed nami ostatnia noc tego roku i chciałem dobrze zabawić się z moją piękną dziewczyną. Już zaczynałem planować niezapomniany wieczór jej życia. Na pewno będzie bardzo zaskoczona, ale miałem nadzieję, że ją uszczęśliwię. Przyjazd do Niemiec wiele rzeczy mi uzmysłowił i teraz byłem gotów na wszystko.
I chciałem przy tym mieć Amayę przy swoim boku. 

3 komentarze:

  1. Słodki rozdział!
    Mesut ma rację, jego ojciec zachował się masakrycznie!
    Amaya na pewno go kocha!
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech te przekonania i tradycje religijne Mustafy mnie nie przekonują.. Chyba ważniejszy jest syn i jego szczęście niż jakieś tam zasady;. Mam nadzieję, że oni będą razem na przekór wszystkim:) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, rozumiem, że ojciec Mesuta się o niego martwi, ale nie powinien tak żyć stereotypami i od razu skreślać Amayę. Nie zna jej! Jak mnie denerwują tacy ludzie... :/ Może kiedyś zrozumie swój błąd. Dobrze, że chociaż matka Mesuta go rozumie i nie skreśla Amayi. Nie dziwię się dziewczynie, że postanowiła stamtąd wyjechać. Chyba nikt na jej miejscu nie czułby się dobrze w takiej sytuacji nie wytrzymałby do końca.

    OdpowiedzUsuń