Zaraz po wylądowaniu w Hiszpanii pojechałem do mieszkania Amayii, ale niestety jej nie zastałem. Sąsiadka, która przez weekend zajmowała się babcią poinformowała mnie, że Amaya jeszcze nie wróciła z wycieczki. Zdziwiło mnie to! Kiedy rozmawiałem z nią poprzedniego dnia powiedziała, że wszystko z babcią jest w porządku i że czeka na mnie w domu.
Sąsiadka i babcia nie znały mnie,
więc nie wiedziały, że to ze mną Amaya była w Niemczech. Uprzejmie przeprosiłam
kobietę i odszedłem. Nic nie rozumiałem. Postanowiłem zadzwonić do dziewczyny.
Jeden sygnał… Drugi… Nic z tego. Wsiadłem w samochód i pojechałem
do kluby tanecznego.
Było tak jak się tego
spodziewałem. Klub Amayii był zamknięty z powodu wczesnej pory dnia. Straciłem
już wszystkie pomysły. Nie znałem znajomych tancerek, nie miałem na nie żadnych
namiarów. Zdenerwowałem się, bo miałem złe przeczucia, ale postanowiłem się
uspokoić i wrócić do domu. Musiałem na spokojnie zastanowić się nad tym, co
teraz zrobić.
Nie sądziłem, aby Amayii stało się
coś złego. Jeszcze dzisiejszego ranka przed lotem do Hiszpanii z nią
rozmawiałem. Była w dobrym nastroju, nic nie wspominała o żadnych planach na
ten dzień. Miała na mnie czekać.
Już wchodząc do domu zauważyłem,
że coś jest nie tak. Zasłony w oknach były odsłonięte, a wyjeżdżając zawsze je
zaciągam, natomiast w salonie porozrzucane były damskie ciuchy. Rozpoznałem w
nich ubrania należące do Amayii. Odetchnąłem z ulgą, gdyż zguba się znalazła.
Rozstawiłem swoje bagaże i poszedłem na dźwiękiem szumiącej wody. Doprowadziło
mnie to do łazienki w mojej sypialni. Drzwi były otwarte. Z daleka ujrzałem
kształtną damską sylwetkę za szklaną szybą prysznica. Nie wiedziałem co zrobić.
Nie chciałem jej wystraszyć. Co jeśli oglądała filmy Alfreda Hitchcocka?
- Amaya – powiedziałem dość
niepewnie. Hiszpanka aż podskoczyła na dźwięk mojego głosu.
- Mesut? A co ty tutaj robisz?
- Mógłbym zapytać ciebie o to
samo.
- Miałeś być dopiero wieczorem. –
Zakręciła dopływ wody i wyszła spod prysznica, owijając się szczelnie białym
ręcznikiem. – Co się stało?
- Zadzwonili do mnie z lotniska,
powiedzieli, że zwolniło się miejsce na lot do Madrytu, więc postanowiłem
skorzystać. Chciałem być szybciej w domu. Co ty tutaj robisz?
- Przepraszam cię, ale zatrzymałam
się tutaj. Nie chciałam martwić babci wcześniejszym przyjazdem. Zadawałaby
mnóstwo pytań.
- Ale jak tutaj weszłaś? Przecież
nie masz kluczy.
- Po wylądowaniu chciałam jechać
do hotelu i w nim się zatrzymać, ale wtedy przypomniałam sobie o Marii. – Maria
była moją gosposią, która przychodziła do mojego domu kilka razy w tygodniu,
aby ogarnąć bałagan. Ufałem jej, więc bez zawahania podarowałem jej klucze do
domu, gdyby musiała posprzątać, a mnie by w nim nie było. To zdarzało się
często, bo Maria pracowała popołudniami, kiedy ja zazwyczaj byłem na
treningach. – Nie wiedziałam, czy ją zastanę, ale postanowiłam sprawdzić. I
udało się!
- Poznała cię?
- Tak, od razu. Powiedziałam jej,
że jesteś w Niemczech, ale że pozwoliłeś mi się u siebie zatrzymać. Chciała do
ciebie zadzwonić, ale przekonałam ją by tego nie robiła. Nie chciałam cię
niepokoić.
- Szukałem cię. Byłem w twoim
mieszkaniu i klubie. Nie odbierałaś telefonu. Martwiłem się o ciebie.
- Przepraszam, kochanie –
powiedziała i pocałowała mnie w usta.
- Myślałam, że wrócisz wieczorem.
Gniewasz się na mnie?
- Nie, oczywiście, że nie.
Chciałbym, abyś była tutaj zawsze.
- Może kiedyś... Póki co jest
babcia.
- Chyba powinnaś do niej pojechać.
- Powiedziałam sąsiadce, że wracam
wieczorem, także mamy jeszcze trochę czasu dla siebie. - W jej oczach
zatańczyły figlarne chochliki. Uśmiechnęła się zalotnie, a potem z
nieprzeniknionym wyrazem twarz rozwiązała ręcznik, który miała na sobie.
Bawełniany materiał leżał u jej stóp. - Zmęczony po podróży?
Głośno przełknąłem ślinę.
- Nie musisz nic robić. Ja się
tobą zajmę - zaśmiała się i wypchała mnie z łazienki wprost do łóżka.
Wieczór i noc sylwestrową
zaplanowałem spędzić wraz z Amayą i moimi przyjaciółmi - Ramosem, Samim oraz
ich dziewczynami. Benzema jak zwykle miał inne plany związane z pięknymi kobietami
i cieszyłem się, że tym razem Amaya nie będzie jedną z nich.
Punktualnie o ósmej wieczorem w
moim domu pojawili się zaproszeni goście. Wśród nich był również Serdar, mój
kuzyn i bardzo dobry kolega, który był w konspiracji z moim ojcem. To on zdradził
tacie szczegóły z życia mojej dziewczyny. Strasznie trudno przyszło mi
wybaczenie. Jednak znaliśmy się i przyjaźniliśmy od dziecka, w zasadzie nigdy
się nie kłóciliśmy. Nie wątpiłem w to, że Serdar chce mojego dobra, jednak
wybrał zły sposób, aby się o mnie zatroszczyć. Sam wiedziałem, co jest dla mnie
najlepsze.
Był to pierwszy raz, kiedy moi
koledzy z drużyny spotkali Amayę jako moją dziewczynę. Byli zaskoczeni, choć
Sami nieco mniej, gdyż często z nim rozmawiałem o mojej tancereczce. Na pewno
coś przeczuwał, choć nigdy wprost mu nie wyznałem prawdy.
- Nieźle się ustawiłeś -
zażartował Ramos, kiedy wraz z Samim staliśmy w kuchni i napełnialiśmy półmiski
chipsami. - Karim wie?
- O mnie i Amayii? Nie, nie wie.
Jeszcze mu nie powiedziałem.
- A ty wiesz, że on ciągle o niej
gada? Masz pewność, że się nie spotykają.
- Amaya zrezygnowała z
"dodatkowego zajęcia". Tańczy tylko w klubie, ale i to chciałbym
zmienić. Aha, Sami! Rozmawiałeś z Leną o pracy dla Amayii?
- Nie, zapomniałem. Nie sądziłem,
że mówisz poważnie. Dzisiaj już nie będę zawracać jej tym głowy. Jutro z nią
porozmawiam.
- Może same się dogadają -
powiedział Ramos. Skinął głową na dziewczyny, które rzewnie o czymś dyskutowały
i śmiały się w salonie. Wyglądało na to, że Amaya, Lena i Pilar znalazły
wspólny język.
- Chciałbym wam jeszcze coś
pokazać. - Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem z niej małe, czerwone pudełeczko.
Otworzyłem je, pokazując chłopakom zawartość.
- Kurde felek!
- Zaręczynowy?
- Tak. - Pokiwałem głową. - Chcę
się dzisiaj oświadczyć. Mam nadzieję, że mi pomożecie.
- Mesut, przemyślałeś to? -
Zdziwiłem się reakcją Samiego. Do tej pory zawsze mogłem na niego liczyć,
zazwyczaj we wszystkim mnie popierał - jak to przyjaciel. Rozczarowała mnie
jego zdziwiona mina. - Znacie się bardzo krótko. Uważasz, że Amaya to
dziewczyna dla ciebie?
- Oczywiście! Jestem na maksa w
niej zakochany - odparłem z uśmiechem.
- No to moje gratulacje! - Ramos
był zdecydowanie zachwycony moim pomysłem. Wpadł mi w ramiona i wyściskał po
męsku.
- Poczekaj... Nie wiadomo, czy się
zgodzi - zaśmiałem się, natychmiast żałując swoich słów. Lepiej nie zaklinać
rzeczywistości.
- Kto by cię nie chciał, Mes. Taki
słodziutki jesteś, że każda by na ciebie poleciała. - Czasami przerażało mnie jego
poczucie humoru i nadmiernie optymistyczne podejście do życia.
- Nie pogratulujesz mi? -
zapytałem Samiego.
- Sam powiedziałeś, że jeszcze nie
ma czego. Zaczekam z gratulacjami. - Khedira opuścił kuchnię wyraźnie
niezadowolony.
- A tego co ugryzło? - zapytał
Sergio. Wzruszyłem ramionami i poszedłem do dziewczyn. Hiszpan zrobił dokładnie
to samo.
Północ zbliżała się wielkimi
krokami. Przygotowałem już szampana i sztuczne ognie. Za kilka minut miało
rozpocząć się wielkie odliczanie. Upewniłem się, że pudełeczko z pierścionkiem
ciągle jest w mojej kieszeni. Na szczęście nic się nie zmieniło, poza moim
samopoczuciem. Czułbym się lepiej, mając za sobą aprobatę najlepszego przyjaciela,
ale cóż... Nie można mieć wszystkiego.
Strasznie się denerwowałem, ale
miałem nadzieję, że Amaya zgodzi się zostać moja żoną. Z pewnością nie
spodziewa się tej niespodzianki. To prawda, znaliśmy się względnie krótko, ale
to bez znaczenia. Najważniejsze było nasze uczucie i pewność, że jest idealną
kobietą dla mnie. Nikt wcześniej tyle dla mnie nie znaczył.
- Chodź, Mes, zaczyna się! -
zawołała jedna z dziewczyn.
Podszedłem bliżej i objąłem Amayę
w pasie. Wówczas rozpoczęło się odliczanie. Ostatnie dziesięć sekund starego
roku, ostatnie dziesięć sekund mojego kawalerskiego życia. Miałem się stać
szczęśliwym narzeczonym.
- Szczęśliwego Nowego Roku! -
krzyknęły dziewczyny jednocześnie.
- Po La Decimę ! - zaśmiał się
Ramos.
Stuknęliśmy się kieliszkami i
wymieniliśmy życzenia. Amaya była przeszczęśliwa.
- Dziękuję, że mnie zaprosiłem i że
mogłam poznać twoich wspaniałych przyjaciół. To wiele dla mnie znaczy. Nie
wstydzisz się mnie...
- Nigdy się ciebie nie wstydziłem
i nigdy nie będę. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa w tym roku.
- Jeśli tylko będziesz przy
mnie...
Poczułem, że dłonie zaczynają mi
się pocić, a na skroni pojawiła się mała słona kropelka. Próbowałem zachować
pokerową twarz, ale jak już nie raz wspominałem - nie byłem najlepszym aktorem.
Bez zastanowienia padłem na kolana.
- Amaya... Nie umiem ubrać w słowa
uczuć, którymi ciebie darzę. Wiedz tylko, że bardzo cię kocham i chciałbym
spędzić z tobą resztę mojego życia. Chciałbym, abyś została moją żoną... Być
może jestem wariatem, a to wszystko to jedno wielkie szaleństwo, ale... Co
powiesz?
Nie do końca tak to sobie
wyobrażałem. Miałem przygotowaną piękną i romantyczną przemowę, ale całą
zapomniałem, kiedy tylko ukląkłem na podłodze. Amaya wszystko mi przysłoniła i
nie potrafiłem sobie nic przypomnieć.
Spoglądałem na nią wyczekująco.
Była zdziwiona i zaskoczona, ale uśmiechała się. Uznałem, że to dobry znak.
- Szaleństwo jest zaraźliwe -
powiedziała z radością. - Tak!
Zaskoczyłaś! Nie spodziewałabym się tego, przynajmniej jeszcze nie teraz:) Ale ja się tam cieszę:) Mam nadzieję, że będą szczęśliwi i nikt nie zepsuje im tego szczęścia:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMesut się oświadczył! ;)
OdpowiedzUsuńAww...:*:*
Amaya i on będą szczęśliwi!
Czekam na nowość!
Nie spodziewałam się tego. Ale cieszę się, że Mesut, mimo zdania ojca, zdecydował się na ten krok, a Amaya przyjęła jego oświadczyny. Mam nadzieję, że będą szczęśliwi, a ojciec Mesuta zaakceptuje narzeczoną syna :)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona tak nagłymi oświadczynami. Nie za szybki trochę? Kocha ją, ale... może lepiej poczekać jeszcze? Chociaż cieszę się, że się zgodziła. Przez chwilę myślałam, że mu odmówi. Jeszcze niedawno tak się przed tym związkiem broniła... Ale dobrze, że jest inaczej. Może będą szczęśliwi. :) Hyhyhy, ciekawe, co na to Karmi. Będzie miał coś przeciwko? W sumie... pewnie nie. Ma wiele innych dziewczyn do zabawy. :) Uu, ale tatulek Mesuta to się pewnie wkurzy.
OdpowiedzUsuń